Mimo lockdownu i wprowadzonych ograniczeń, mieszkańcy Irlandii giną na drogach zdecydowanie zbyt często. Tak twierdzą Garda i Road Safety Authority (RSA), którzy postanowili przyjrzeć się drogowym zgonom mającym miejsce podczas pandemii.
Wraz z wybuchem pandemii koronawirusa i pozamykaniem praktycznie wszystkiego w Irlandii przemieszczanie się jej mieszkańców zostało odczuwalnie ograniczone. Przełożyło się to także na odczuwalny spadek ruchu drogowego. Zgodnie z szacunkami RSA zmalał on aż o 70 proc. w trakcie pandemii.
Wydawałoby się więc, że w związku z tym nasze drogi powinny być bardziej bezpieczne. W końcu automatycznie maleje szansa uczestniczenia w wypadku drogowym. Okazało się jednak, że zmniejszenie ruchu nie miało zbytniego wpływu na wypadki śmiertelne w Irlandii. Zgodnie z danymi przytoczonymi przez Gardę i RSA, od marca do początku czerwca, czyli w czasie lockdownu, zginęło łącznie 27 osób.
Summa summarum od stycznia tego roku policja zanotowała 64 ofiary wypadków śmiertelnych. Liczba ta jest dokładnie taka sama, jak w ubiegłym roku, kiedy nie wprowadzono żadnych ograniczeń w przemieszczeniu, nie wspominając o zmniejszeniu ruchu drogowego.
Zestawiając zgromadzone dane z obecnymi okolicznościami przedstawiciele policji i RSA twierdzą, że tegoroczna liczba wypadków śmiertelnych jest „zdecydowanie zbyt wysoka”. Mimo zmniejszenia ruchu i ciągłego apelowania o ostrożność, czujność kierowców wcale się nie poprawiła. Wręcz przeciwnie – doprowadzali do wypadków śmiertelnych nawet mimo tego, że z dróg korzystało znacznie mniej osób.
Apelowanie o ostrożność jest ważne szczególnie w czasach obecnego odmrażania społeczeństwa i gospodarki, kiedy drogi na powrót zaczynają zapełniać się samochodami. Czujność za kółkiem powinna być czymś, co towarzyszy kierowcy cały czas, niezależnie od natężenia ruchu.
Przemysław Zgudka
Zdjęcie: Freepik.com
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.