Niemalże cztery lata temu w tragicznym wypadku straciła męża. Za jego śmierć winę ponosiła firma, , dla której pracował. Przez kilka lat musiała walczyć o sprawiedliwość. Determinacja i cierpliwość zakończył się sukcesem. Teraz wdowa po Grzegorzu B. otrzyma odszkodowanie.
Historia małżeństwa B. przybyłego do Irlandii do czasu tragedii była jedną z wielu podobnych opowieści. Przeprowadzając się do irlandzkiego Arklow małżonkowie chcieli zapewnić lepszą przyszłość sobie i swojemu dziecku. Mieli wiele planów. Chcieli przede wszystkim móc wrócić do Polski, by rozpocząć w niej życie na nowo. Cierpliwością i ciężką pracą powoli dopinali swego.
Nagle, jednego dnia, wszystko prysło niczym bańka mydlana. Polak pracujący w ramach robót drogowych zginął wykonując swoją pracę. Gdy pracował w jednej ze studzienek, na jego głowę spadła pokrywa od włazu. Mężczyzna nie miał najmniejszych szans – zginął na miejscu.
Przyczyną tragedii było uderzenie słupka potrąconego przez jednego z przejeżdżających kierowców. Zderzył się on z pokrywą, która natychmiast runęła do studzienki i uderzyła 31-latka w głowę. Jak ustalono podczas śledztwa, winę za to ponosiła firma zatrudniająca Polaka.
Nie oznakowała ona bowiem odpowiednio miejsca robót drogowych. Nie zapewniła ona także wystarczającego odgraniczenia go od uczestników ruchu drogowego. W ten sposób złamano podstawowe procedury bezpieczeństwa.
Miejsce w którym prowadzone są roboty publiczne powinno być bowiem oznakowane w taki sposób, by jadące przepisowo auta nie miały nawet najmniejszych szans „zahaczenia” o jakąkolwiek barierkę czy słupek. Przedstawiciel firmy dla której pracował Polak, cytowany przez „The Journal.ie”, przyznał, że błąd ludzki miał w tej tragedii spory udział.
Jak powiedział, firma źle dobrała zabezpieczenia. Osoba zajmująca się planowaniem robót w tym konkretnym miejscu myślała bowiem, że jest to mało uczęszczana uliczka na uboczu. Tymczasem okazało się, że Polaka posłano na ruchliwą trasę. Koniec końców sąd uznał firmę winną i nakazał wypłatę odszkodowania.
Wdowa po Grzegorzu B. dostanie 30 tys. euro. Choć kwota ta tymczasowo ułatwi życie bez męża, będzie dla niej marnym pocieszeniem. Nie zwróci jej bowiem męża, a synowi ojca. Trzynastoletni obecnie chłopak do dziś nie może otrząsnąć się z tragedii. Po śmierci ojca bał się, że straci również mamę. Strach ten nawiedza go do dnia dzisiejszego.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.