McDonald oficjalnie przyznaje: ponad 90 procent pracowników nie ma zagwarantowanych żadnych godzin w kontraktach. W podobnej sytuacji są pracownicy innych fast foodów.
Skandal rozpoczął się w Wielkiej Brytanii. Tamtejsze gazety wykryły, że aż 180 000 pracowników sieci fast foodów ma umowy śmieciowe, przez które mają być gotowi do pracy, nie mając jednocześnie żadnej gwarancji minimalnej liczby godzin. Dziennikarze Irish Independent zapytali więc wielkie sieci w Irlandii o tutejsze praktyki. McDonald przyznał otwarcie, że aż 90 procent z 4 200 zatrudnionych pracowników, na niższych niż kierownicze stanowiskach nie ma żadnej gwarancji godzin. W dodatku sytuacja taka trwa od 1999 roku. Sieć Domino’s Pizza również przyznała, że zatrudnia na podobnych zasadach. Nie podała jednak żadnych liczb. Burger King w ogóle nie odpowiedział na pytanie, choć wiadomo, że w Wielkiej Brytanii, aż 20 000 osób pracuje na umowach śmieciowych.
– To przecież wyzysk, takie umowy nie są w porządku wobec pracowników – natychmiast odezwały się głosy związkowców i aktywistów.
Pracodawcy natychmiast podkreślają, że umowy są korzystne dla obydwóch stron.
– Zatrudniamy rodziców, studentów oraz osoby, pracujące na dwa etaty. Zależy im na elastycznym czasie pracy i zawsze ustalamy godziny z tygodniowym wyprzedzeniem – uzasadniała rzecznik Domino’s Pizza.
– Dwie strony mają korzyści z takich umów – wtórował rzecznik McDonald’sa, podkreślając, że firma stara się zagwarantować przynajmniej 15 godzin w tygodniu.
Co na to pracownicy McDonalda?
– Oczywiście, że więcej korzyści odnosi firma. Osobę, której nie gwarantuje się stałej liczby godzin, łatwiej poprosić, żeby została trochę dłużej. Takiemu pracownikowi trudniej odmówić, zależy mu na każdej godzinie. Fakt, że trudniej mając takie umowy planować przyszłość. Nawet tę najbliższą – opowiadał nam Bartek, pracownik McDonalda.
Warto jednak przypomnieć, że choć w Irlandii takie umowy są legalne, to pracownicy chronieni są przez Organisation of Working Time Act. Nie dotyczy on pracy dorywczej, jednak zatrudnieni na kontrakcie „zerogodzinowym”, którzy pracują przez mniej niż 25 proc. godzin ustalonych w grafiku na dany tydzień, mają prawo do odszkodowania za nieprzepracowane godziny. Należy im się zapłata za 25 proc. godzin ustalonych na dany tydzień lub stawka za 15 godzin, w zależności od tego, która liczba jest niższa. Ester Lynch z Irlandzkiego Kongresu Związków Zawodowych podkreśla: – Wiele z tych osób nie wie, kiedy będzie pracować. To prawie uniemożliwia zorganizowanie opieki nad dziećmi czy podjęcie jednocześnie drugiej pracy.
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.