Koronawirus po raz kolejny stawia w jeszcze cięższej sytuacji osoby, które już wcześniej nie miał. Tym razem mowa o klinikach odwykowych – w czasach pandemii przeżywają one prawdziwe oblężenie. Począwszy od marca ubiegłego roku liczba osób korzystających z ich usług odczuwalnie wzrosła.
O ile w niektórych dziedzinach naszego życia pandemia koronawirusa wprowadziła swojego rodzaju rewolucję, w większości przypadków mamy do czynienia z nasileniem intensywności dotychczas występujących zjawisk.
Z pewnością jednym z najmocniej dotkniętych sektorów jest służba zdrowia. Obecna sytuacja spowodowała jeszcze większe przeciążenie systemu, który od wielu lat już i tak ledwo zipał. Skutki kryzysu boleśnie odczuwają pacjenci niemający bezpośredniej styczności z koronawirusem.
Dobitnym na to dowodem jest sytuacja obecnie panująca w irlandzkich klinikach odwykowych. Jednym z najwyraźniejszych przykładów jest Tiglin Residential Treatment Centre, klinika zlokalizowana w hrabstwie Wicklow. Jak podaje „Newstalk.com”, od początku pandemii koronawirusa obłożenie w tej placówce wzrosło aż o 400 procent.
Oznacza to, że jej personel musi obsługiwać 100 osób dziennie. Biorąc pod uwagę dostępne środki, obecna sytuacja jest dla pracowników olbrzymim obciążeniem. Inną kliniką zmagającą się z oblężeniem jest Coolmine Therapeutic Community. Jak podaje „RTÉ”, od momentu wybuchu pandemii klinika przyjmuje o 80 proc. więcej zgłoszeń.
Dublińska klinika odwykowa jest jedną z kilku placówek Coolmine na terenie Irlandii. Jak zaznaczają jej przedstawiciele, praktycznie w każdej z nich odczuwalnie wzrosło zapotrzebowanie na oferowane przez nich usługi. Osobom chcącym zerwać z nałogiem przyszło więc żyć w naprawdę nieciekawych czasach.
Przemysław Zgudka
Zdjęcie: Freepik.com
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.