W ubiegłym roku odnotowaną najniższą w historii liczbę zgonów na irlandzkich drogach od czasu. W wyniku śmiertelnych wypadków zginęło 149 osób. Czy spadająca liczba drogowych tragedii oznacza, że irlandzcy kierowcy zmądrzeli?
Nie da się całkowicie zlikwidować śmiertelnych wypadków drogowych. Mimo wszelkich kontroli i starań w poprawie bezpieczeństwa zawsze kogoś spotka śmierć na drodze. Czy to w wyniku skrajnej nieodpowiedzialności, niedostosowania się do warunków na drodze, warunków pogodowych bądź też zwykłego nieszczęścia.
Trzeba jednak próbować. Od tego są kontrole policyjne, które zatrzymują nieostrożnie jeżdżących kierowców. Choć nie da się tym zbawić świata, należy przynajmniej próbować. A jest to robota równie żmudna, co niewdzięczna.
Wydaje się jednak, że starania przynoszą wymierne rezultaty. Zgodnie ze statystykami udostępnionymi przez Road Safety Authority, pod względem liczby śmiertelnych wypadków drogowych ubiegły rok zapisał się jako rekordowo niski. W wyniku 142 wypadków śmierć poniosło 149 uczestników dróg.
Począwszy od 1959 roku nie zanotowano tak niskiego wyniku. Choć statystycznie mamy do czynienia z najlepszym rokiem, dla polityków nie jest to powód do świętowania. Jak twierdzi minister transportu Shane Ross, wynik ten jest „niewystarczająco dobry”.
– Prędkość dalej zabija – mówił polityk cytowany przez „The Journal.ie”, w szczególności obwiniając pijanych kierowców. – W 2019 roku krucjata polepszania bezpieczeństwa na drodze i ratowania ludzkich istnień zdecydowanie przyspieszy.
Podejście to jest słuszne – w walce o bezpieczne drogi pod żadnym pozorem nie należy spoczywać na laurach. Mimo tego miło odnotować, że poziom bezpieczeństwa rośnie. Należy jednak pamiętać, że poza ciągłym sprawdzaniem najważniejsza jest rosnąca świadomość kierowców. To w końcu oni tworzą warunki drogowe.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.