Mała Matylda właśnie skończyła rok. Mimo naprawdę młodego wieku już musi mierzyć się ze straszną chorobą. Dziewczynka cierpi na siatkówczak, nowotwór złośliwy oka. Pilnie potrzebuje waszej pomocy. Liczy się każdy grosz!
Matylda przyszła na świat 18 grudnia 2014 roku. Była ona najwspanialszym prezentem bożonarodzeniowym, jaki mogli sobie wymarzyć sobie jej rodzice – Beata i Łukasz.
Szczęście nie trwało jednak nawet trzech miesięcy. W oczku córeczki mama zauważyła odblask. Wyglądało, jakby było puste w środku. Nie była to sytuacja jednorazowa. Zawsze, gdy malutka ustawiła się pod odpowiednim kątem do światła, było widać różnicę.
Intuicja matki jest niezawodna. Wizyta u pediatry i skierowanie do okulisty dziecięcego były początkiem drogi przez straszną chorobę. Informacje wyszukane w Internecie przeraziły młodych rodziców. Postanowili skonsultować je ze specjalistą.
Maj był miesiącem w którym postawiono diagnozę. Lekarz okulista, po USG przeprowadzonym bezpośrednio na gałce ocznej nie miał złudzeń – nowotwór złośliwy oka zwany siatkówczakiem. I kolejny cios – prawe oko nie reaguje na światło, więc jest niewidzące.
Żadnym słowami nie można opisać tego, co wówczas czuli rodzice Matyldy. Przerażenie, strach, poczucie bezsilności – te słowa to za mało. Nie dopuszczali do siebie tej strasznej wiadomości. Jeszcze tego samego dnia ze łzami w oczach odwiedzili innego specjalistę, który niestety potwierdził diagnozę.
Dwa dni później odebrano im wszelkie złudzenia. Badanie okulistyczne w poradni w Centrum Zdrowia Dziecka było najgorszym przeżyciem dla nich, a przede wszystkim dla Matyldy. Bez znieczulenia rozwarto powiekę i przekręcano gałkę oczną, by móc rozpoznać stadium choroby. Matylda straszliwie płakała, a rodzice byli zwyczajnie zrozpaczeni i z bólem serca patrzyli na jej cierpienie. Chcieli ją jak najszybciej przytulić do siebie.
Gdy badanie zakończono, wykończona córeczka uciekła w sen, a Beata i Łukasz otrzymali „tę” informację. Guz jest bardzo dużych rozmiarów, wypełnia prawie całą gałkę oczną, spowodował odklejenie siatkówki i najprawdopodobniej trzeba będzie amputować oko. Ponieważ dziecko jest malutkie istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo przerzutów do oka drugiego. Większość maluszków poniżej 12 miesiąca ma nowotwór obuoczny. Jest też możliwość wystąpienia przerzutów do mózgu.
Szukając najlepszej metody na dalsze leczenie Matyldy Beata i Łukasz dowiedzieli się, że istnieje 98 proc. szansy na wyleczenie. Taką skuteczność oferuje Memorial Sloan-Kettering International Center w Nowym Jorku, który oferuje kombinację trzech leków: Melphalan, Karboplatyna i Topotekan.
Doktor Abramson przywrócił im nadzieję. Najważniejszym dowodem na powodzenie tej terapii są wyleczone dzieci i ich spokojni rodzice. W sytuacji Matyldy czas gra wyjątkowo na naszą niekorzyść a ogromna bariera finansowa uniemożliwia rozpoczęcie natychmiastowego leczenia w Stanach Zjednoczonych. Ale w momentach zwątpienia, kiedy wydaje się, że brakuje sił, wystarczy tylko jeden jej uśmiech, by działać dalej.
Gdyby choroba była tak prosta, że wystarczyłoby usunięcie chorego oka, rodzice Matyldy już dawno by się na to zdecydowali. Usunięcie oka nie daje żadnej gwarancji na to, że nie wystąpią przerzuty do drugiego, a nawet mózgu.
Ciągle powracający, podstępny nowotwór sprawia, że leczenie wykańcza organizm małej Matyldy. Ona nie może dostawać chemii do końca życia. Trzeba uwolnić ją z tego koszmaru raz na zawsze. A w jej oczach zobaczyć zdrowie i radość z beztroskiego dzieciństwa. Bo miłość odbija się w nich bez względu na wszystko.
Wpłaty prosimy dokonywać poprzez konto fundacji: https://www.siepomaga.pl/matyldajastrowicz
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.