Morfeusz Chlamtacz, który urodził się zaledwie trzy i pół tygodnia temu umarł, bo karetka pomyliła adresy. Przyjechała z 30 minutowym opóźnieniem…
Katarzyna Chlamtacz zadzwoniła na pogotowie o godzinie 1.16 w nocy w ubiegły poniedziałek. Zauważyła, że jej maleńki synek przestał oddychać. I choć ambulans został wysłany natychmiast, to przyjechał z półgodzinnym opóźnieniem… Okazało się, że powodem była pomyłka dyspozytora. Polacy mieszkali w Tennis Village w Tralee w hrabstwie Kerry. Karetka zaś ruszyła do Tennis Village przy Model Farm Road w hrabstwie Cork… Pomyłka mogła wziąć się z niewiedzy dyspozytora. Od maja National Ambulance Service, gdzie odbierane są zgłoszenia z Cork i Kerry ma siedzibę przy Townsend Street w Dublinie, po drugiej stronie kraju. Pracujące tam osoby nie znają więc miejsc za które odpowiadają.
Niestety to nie pierwszy taki incydent od maja, kiedy karetki pojechały pod zły adres. Jeszcze w zeszłym miesiacu ambulans pojechał do Cloghane w zachodnim Kerry zamiast do Clahane na północy Kerry odległym o 60 kilometrów… Innym razem posłano ratowników do Listowel zamiast do odległego o 69 kilometrów Lispole. Poseł Michael Healy-Rae już złożył interpelację domagając się audytu, który ma sprawdzić, czy taka obsługa dyspozytorów nie zagraża życiu i zdrowiu pacjentów.
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.