Na świecie nie dzieje się dobrze. Trwające od dawna konflikty w państwach Trzeciego Świata jeszcze bardziej przybierają na sile. Obok obecnie toczonych sporów pojawiają się nowe. Niejednokrotnie zmusza to całe rzesze ludności do ucieczki do lepszego świata. Jako cel obierają Europe. Jak nietrudno się domyślić, „ziemią obiecaną” większości uchodźców jest zachodnia część naszego kontynentu. Wielu wojennych uciekinierów trafia również na Zieloną Wyspę. Kim są i skąd pochodzą osoby ubiegające się o azyl w Irlandii? Dziennikarze „Irish Times” postanowili to sprawdzić.
Wbrew pozorom Irlandia nie należy do najbardziej zasypanych wnioskami krajów. Spośród wszystkich państw Unii Europejskiej w tym roku przyjęła jedynie 0,3 proc. azylantów. Mimo że 625 wobec całościowej liczby 185 tys. nie jest imponujące, przyjęcie kilkuset migrantów jest niemałym wyzwaniem dla Zielonej Wyspy. Zwłaszcza że w porównaniu z ubiegłym rokiem liczba tego typu przyjezdnych wzrosła o 37 proc. Najwięcej uchodźców przybyło na Zieloną Wyspę z Pakistanu.
Mieszkańcy tego kraju stanowią aż 42 proc. liczby aplikujących o azyl. Wielu uchodźców przybyło również z takich krajów, jak Nigeria i Albania. We wszystkich tych krajach nagminnie łamane są prawa człowieka.
Dla porównania w Polsce w tym roku o azyl stara się ponad 1,2 tys. osób. Jak nietrudno się domyślić, najwięcej z nich to Ukraińcy. Innymi licznymi grupami, które szukają u nas schronienia, są Rosjanie oraz Tadżycy.
Jak wynika z przytoczonych przez „Irish Times” danych, w Europie najwięcej imigrantów trafiło na Węgry i do Niemiec. Nie oznacza to jednak, że władze tych krajów są z tego zadowolone. Węgrzy są w trakcie budowania ogrodzenia granicznego z Serbią, skąd napływa najwięcej uchodźców. Jak nietrudno się domyślić, są oni traktowani tam jako ludzie drugiej kategorii. Dlatego też dla wielu z nich Węgry są jedynie przystankiem na drodze do mniej wrogich krajów.
Irlandczycy są zdecydowanie o wiele bardziej tolerancyjni wobec tych, którzy szukają schronienia. Aż 69 proc. z nich jest za tym, by uchodźcy mogli podjąć normalną pracę. I to nawet jeżeli nie są zarejestrowani. Tak wynika z ankiety przeprowadzonej przez RedC.
Jeszcze bardziej przychylni są mieszkańcy Zielonej Wyspy wobec ich dzieci. Aż 79 proc. ankietowanych twierdzi, że mają one takie same prawa do edukacji, jak ci, którzy urodzili się na Zielonej Wyspie. A o to często niełatwo, zwłaszcza jeżeli nie posiada się legalnych „papierów”.
PRZEMYSŁAW ZGUDKA
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.