Polski emeryt przyznaje się do zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci syna

Senior, który śmiertelnie dźgnął swojego syna w nogę podczas kłótni prawie dwa lata temu, został niedawno skazany na karę pozbawienia wolności.
Zbigniew Bednarczyk (obecnie 70 l.) został wstępnie oskarżony o zabójstwo swojego syna, Rafała Bednarczyka Jacyny (36 l.) w domu rodzinnym w dzielnicy Meadow Way w Kilkenny, w poniedziałek 27.02.2023 r. Jednak po rozpoczęciu procesu w zeszłym roku przyznał się do zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci.
Podczas przesłuchania przed wydaniem wyroku w zeszłym miesiącu, sierżant Brian Sheeran, detektyw Garda, powiedział sądowi, że Rafał będący ofiarą, cierpiał na zaburzenia psychiczne, z powodu których został wcześniej przyjęty do szpitala.
Sheeran stwierdził również, że oskarżony powiedział Gardaí podczas przesłuchania, że jeśli jego syn nie weźmie przepisanych mu leków, to „oszaleje”.
Według Sheerana, w dniu zdarzenia, w odpowiedzi na wezwanie pogotowia ratunkowego 999, ratownicy medyczni przybyli na miejsce zdarzenia i znaleźli Rafała w kałuży krwi. Dla ratowników było całkiem jasne, że mężczyzna nie żyje – nie miał pulsu, więc nie wykonali resuscytacji krążeniowo-oddechowej.
W górnej części uda prawej nogi ofiary znajdowała się niewielka rana kłuta, pojedyncze nacięcie, które przecięło tętnicę udową.
Podczas rozprawy patolog dr Sally Anne Collis powiedziała, że trudno jest określić stopień użytej siły, ale przecięcie tętnicy udowej spowodowało wstrząs hipowolemiczny.
Świadek, który był obecny w domu w czasie incydentu (który pozostał anonimowy w doniesieniach medialnych) powiedział, że między starszym Bednarczykiem i Rafałem „doszło do rękoczynów”. Świadek powiedział, że w pewnym momencie wyszedł z kuchni, ale kiedy wrócił, słyszał, jak syn i jego ojciec zaczęli wyzywać się nawzajem.
Świadek powiedział, że obaj mężczyźni byli blisko siebie, a następnie zobaczył dużo krwi wokół nogi Rafała. Zeznał również, że Bednarczyk następnie pobiegł i powiedział innemu obecnemu mężczyźnie, aby zadzwonił po karetkę.
Jak zeznawał dalej sierżant Sheeran, oskarżony na przesłuchaniu powiedział, że był w domu i przygotowywał jedzenie, kiedy przyjechał Rafał, który był bardzo poruszony. Ojciec zapytał syna, czy wziął leki, co sprowokowało Rafała do popchnięcia i kopnięcia ojca. Bednarczyk powiedział policji, że w tym czasie trzymał nóż, a jego syn „albo uderzył w nóż, albo ja to zrobiłem”.
Sąd usłyszał, jak podaje serwis sundayworld.com, że głębokość rany wynosiła 11 cm i sięgała prawie do tylnej części nogi.
Odnosząc się do rany, oskarżony powiedział policji: – Nie mam na to siły, ale może on [Rafał] upadł na niego [nóż] albo go kopnął.
Bednarczyk powiedział również policji, że gdyby Rafał wziął swoje leki to nic by się nie stało.
– Za każdym razem, gdy nie brał leków, wariował. Chciałem dla niego dobrze – mówił Bednarczyk.
W swoim wniosku o złagodzenie kary, obrońca Bednarczyka powiedział, że zmarły miał bardzo poważne problemy ze zdrowiem psychicznym, a między oskarżonym a jego synem wystąpiły trudności, ponieważ Rafał nie przestrzegał zażywania przepisanych mu leków.
– Chciał upewnić się, że jego syn przestrzega zażywania leków, co stało się źródłem wielkiego sporu między nimi – mówił obrońca. Powiedział również, że w dniu zdarzenia zmarły był po spożyciu alkoholu, co zostało później potwierdzone w raporcie z toksykologii pośmiertnej.
– Nie trzeba dodawać, że jest to szczególnie smutna sprawa – powiedział, a Bednarczyk już bardzo cierpiał i – nadal będzie bardzo cierpiał, ponieważ zadał obrażenia, które spowodowały przedwczesną śmierć jego syna. (…) Ciężar winy, który on [Bednarczyk] nosi, jest ogromny, a jego wyrzuty sumienia i stres są namacalne.
Wydając wyrok w Centralnym Sądzie Karnym w dniu 26 lutego, sędzia przewodnicząca zauważyła, że u zmarłego zdiagnozowano chorobę afektywną dwubiegunową, na którą otrzymywał leki i był pod nadzorem medycznym. Zauważyła również, że w dniu śmierci pił alkohol (raport toksykologiczny wykazał, że trzykrotnie przekroczył dopuszczalny limit prowadzenia pojazdów), zażywał amfetaminę i przepisane leki, a także wrócił do domu pod wpływem alkoholu i narkotyków, a jego zachowanie tego dnia zostało zauważone przez innych jako „nieobliczalne”.
Sędzia stwierdziła, że po uwzględnieniu przyznania się oskarżonego do winy i faktu, że nie uważa go za zagrożenie dla społeczności w przyszłości, skazała Bednarczyka na dwa lata, ale zawiesiła ostatnie sześć miesięcy pod warunkiem, że pozostanie pod nadzorem kuratora przez 12 miesięcy od daty zwolnienia, co daje karę pozbawienia wolności w wymiarze 18 miesięcy.
Bednarczyk został jednak zwolniony z więzienia Midlands w Portlaoise w hr. Laois następnego dnia rano, 27 lutego, ponieważ odsiedział już cały wyrok w areszcie śledczym.
Reporter gazety The Sunday World próbował z nim porozmawiać, ale odmówił mu mówiąc, że nie mówi po angielsku.
Jeden z mieszkańców, wypowiadając się anonimowo twierdził, że nie obawiają się Zbigniewa po ujawnieniu szczegółów i okoliczności tragicznej śmierci i że nikt nie będzie się obawiał jego powrotu i życia w społeczności. – Z pewnością nie będzie z tego powodu źle traktowany w Kilkenny. Można w pewnym stopniu mu współczuć – dodał.
RK
FOTO: Wikipedia, Stormy clouds, domena publiczna, CC-BY-SA-4.0
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.