Niepowtarzalność płatków śniegowych
Śnieg dla Celtów od zawsze miał niebagatelne znaczenie. Czekała na niego przyroda pragnąca odpoczynku pod białą pierzynką, jak też i pracujący w polu rolnicy, którzy pragnęli wytchnienia od codzienności.
Coś niebiańskiego
Celtowie uważali śnieg za coś niebiańskiego. Każdy płatek śniegowy w jego misternym wyglądzie nawiązywał według nich do boskości i pewnego rodzaju wspaniałości. Gdy w śniegu odbijał się księżyc, poblask jego światła, jaki roztaczał się od śniegowego płatka nie miał sobie równych. Było to magiczne i piękne zarazem.
Magia w blasku odbitego światła
Dlatego też Druidzi jako kapłani celtyccy, w szczególny sposób uskuteczniali swoją magię w blasku błyszczących się śniegowych gwiazdek. Wierzyli, że właśnie wtedy łaskawym okiem spoglądają na ziemię bogowie, ciesząc się z ludzi i błogosławiąc ich życiu. Druidzi też sądzili, że skrzące się płatki śniegowe, nie tylko odbijają poświatę księżyca królującego wtedy na nieboskłonie, ale odbijają tylko dobro, które spływa od bogów na ziemię i ludzi.
Druidzi zatem, aby skutecznie kogoś wyleczyć stosowali swoją magiczną terapię przy blasku obijającego się w płatkach śniegowych księżyca wierząc, że to szczególne światło, przyśpieszy powrót do zdrowia.
Stara legenda
Według starej celtyckiej legendy, boginka lasu Nefeme ujrzała pewnego razu odbijającą się w śniegowym płatku twarz północnego wiatru. Zakochała się od razu w pięknym chłopcu, który nawet nie miał pojęcia, że darzony jest tym pięknym uczuciem. Boginka Nefeme nie mogła się napatrzeć na odbicie swojego ukochanego, tak że zapomniała o swoich obowiązkach jako gospodyni lasu i zwierząt tam mieszkających. Nie dbała o chore sarenki i o głodne dziki, nie dosypywała im sianka do legowiska i nie obcinała ostrych cierni, aby nie raniły biegnących zwierząt. Całymi dniami patrzyła na śniegowe płatki odbijające twarz ukochanego przez nią wiatru.
Pewnego razu, nad Szmaragdową Wyspą przestało wiać. Wiatr północny miał pracę, ale już nie tam, gdzie mieszkała Nefeme. Zrozpaczona boginka ze smutku i tęsknoty za ukochanym nie piła już nektaru leśnego i z dnia na dzień po prostu przestała istnieć. Tym razem płatki śniegu w swej boskiej wręcz strukturze odbijały jej piękną twarzyczkę, gdy jako duszek unosiła się ponad lasem, goniąc swojego ukochanego z północy.
Ewa Michałowska-Walkiewicz
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.