Kolejny dzień, kolejna kiełbasa wyborcza. Tym razem możemy skosztować „mięska” wyprodukowanego nie przez byle kogo, bo premiera Endę Kenny’ego. Głównym jego składnikiem są obietnice dotyczące znaczącej redukcji bezrobocia.
Im bliżej wyborów tym więcej obietnic. Co jak co, ale w ich serwowaniu politycy należą do prawdziwych ekspertów. Zwłaszcza, jeśli popularność spada i chce się jeszcze trochę porządzić. Tak jak tonący brzytwy się chwyta, tracący na poparciu politycy sięgają po obietnice. Najlepiej by brzmiała w miarę realnie i, co najważniejsze, dotykała jak największej liczby osób.
Tak jest z obietnicą premiera. Ten obiecuje, że w przyszłym roku czeka nas prawdziwy boom zatrudnieniowy. Jak mówi Kenny, w 2016 roku aż 50 tys. osób ma znaleźć pracę. Nazwa cudownego leku na bezrobocie? Action Plan Plus.
– W 2015 roku irlandzkiej gospodarce przybywało tysiąc nowych miejsc pracy tygodniowo – powiedział premier, cytowany przez „Irish Mirror”. – Musimy utrzymać tę tendencję. Jak podkreśla głowa irlandzkiego rządu, tylko w ten sposób będzie można kontynuować leczenie irlandzkiej gospodarki.
Tylko w samej Irlandii Zachodniej miałaby powstać połowa nowych miejsc pracy. Zastrzyk gotówki mieliby odczuć w szczególności bezrobotni z hrabstw takich jak Galway, Roscommon czy Mayo. To właśnie te regiony Zielonej Wyspy najbardziej ucierpiały podczas recesji.
Jak to zwykle bywa, wszystko brzmi pięknie i wspaniale. Pytanie tylko, czy obietnica pozostanie aktualna, jeżeli Fine Gael wygra nadchodzące wybory. Wbrew ostatnim spadkom popularności, ma ku temu spore szanse. Według Sunday Business Post obecnie cieszy się poparciem ponad 30 proc. Irlandczyków. Całkiem sporo, jak na hektolitry pomyj, które wylewano na nią przez ubiegły rok…
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.