Krew się polała.
Krew, łzy i pot. Dwudziestu czterech zawodników nie oszczędzało się ani przez sekundę. Zresztą przy ogromnym dopingu publiczności trudno by im było.
Citywest Hotel położony jest tuż przy Dublinie, w malowniczym parku. Dojechać tu łatwo, bo niedaleko zatrzymuje się tramwaj jadący z centrum miasta. W ostatnią sobotę hotel przeżył oblężenie. Na Bitwę o Europę zorganizowaną przez Celtic Gladiator przyjechały tu setki osób. I nikt nie żałował.
– Pierwszy raz byłam na takich walkach, nie wiedziałam czego się spodziewać, ale naprawdę podobało mi się. To było ekscytujące – mówiła Zuzanna Jaśkowiak.
W klatce pośrodku ogromnej sali starło się 24 gladiatorów, którzy nie oszczędzali się ani przez chwilę. Lała się krew, były nokauty, a publiczność żywo reagowała na sytuację w ringu. W dodatku oprawa widowiska była naprawdę niesamowita. Muzyka i oświetlenie budowały odpowiedni nastrój.
– Pewnie przez tydzień nie będę mógł nic mówić. Tak zdarłem sobie gardło – chrypiał Mariusz Grabowski. Oczywiście najgłośniej było na walkach Polaków, bo to właśnie nasi rodacy stanowili większość przybyłych. Najgłośniej było podczas dwóch starć: Leszka „Bulliego” Dąbrowskiego i Adriana Zielińskiego. Pierwszy zmierzył się z Brahimem Bendelahdj’em z Francji. Po świetnym początku Bully zdecydowanie osłabł i zaczął tracić przewagę. Na szczęście ostatnim wysiłkiem udało mu się jeszcze przewrócić rywala. Później skoczył na rywala, w stylu, jaki znamy raczej z basenów i zaczął okładać atomowymi ciosami. Dla rywala było to już zbyt wiele. Poddał się.
Adrian Zieliński walczył w walce wieczoru z Brianem Moorem. Zawodnicy podjeżdżali pod klatkę na ogromnych harleyach przy ryku ich silników.
– Atmosfera była niesamowita. Napięcie rosło i rosło – opowiadał Grzegorz Pakuła. W końcu Adrian stanął naprzeciw swojego przeciwnika, Irlandczyka. Tym razem swoich ulubieńców dopingowali zarówno Polacy jak i Irandczycy. Walka długo nie była rozstrzygnięta. Niestety Adrian otrzymał punkty karne, za nieprawidłowe kopnięcie. Później to rywal zdobył przewagę i to on wygrał walkę.
– Czuję się strasznie. Tak chciałem to wygrać. Nie udało się… Niestety. Ale na pewno się nie poddam, będę ćwiczył ciężej – mówił nam Adrian po walce. Zabraknie go w finale o pas federacji Celtic Gladiator.
– Gala udała się i już zapraszamy na następną – usłyszeliśmy od organizatorów.
Fotorelacja z walki Adriana Zielinskiego juz wkrótce.
Fot. Dariusz Kubala.
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.