W ciągu 3 lat czynsze w stolicy wzrosły aż o 22 procent. Eksperci szacują, że w ciągu następnych dwóch lat skoczą o kolejne 10 procent. A już teraz trzeba płacić za mieszkanie tyle, co w Hamburgu – najbogatszym mieście w Europie…
Wysokość czynszów to w Irlandii poważna sprawa. Według statystyk zaledwie 2/3 Irlandczyków posiada własne domy, o wiele mniej niż średnia w Europie. Co trzeci mieszkaniec kraju musi więc wynajmować. Przy wciąż wysokim bezrobociu to znaczne obciążenie, zwłaszcza, że nieruchomości pod wynajem nie ma zbyt wielu na rynku i o każdą trzeba stoczyć bój.
– Przez 2 miesiące szukaliśmy z mężem mieszkania. Obejrzeliśmy ich dziesiątki, większość była zagrzybiona, a o te które nam się podobały trzeba było toczyć bitwy. Chętnych były dziesiątki – opowiada Paulina Wrońska z Dublina. W pierwszych czterech miesiącach 2014 roku w stolicy było zaledwie 10 000 nieruchomości do wynajęcia. W tym samym okresie roku 2012 było ich prawie dwukrotnie więcej, bo aż 18 000. Zresztą to nie tylko problem stolicy. Lokum trudno znaleźć we wszystkich większych aglomeracjach. Problemy pojawiają się też poza dużymi miastami. W tej chwili jest tam ponad 4 000 nieruchomości do wynajęcia, a jeszcze dwa lata temu było ich prawie trzykrotnie więcej – 11 000.
Z raportu portalu Daft.ie, który posiada największą ofertę nieruchomości wynika, że w Dublinie w ciągu ostatnich 12 miesięcy czynsze wzrosły o 14 procent! W ciągu trzech lat urosły o prawie 22 proc. i są obecnie tylko o 13 proc. niższe od cen z 2007 roku. Wtedy były zaś najwyższe w całej historii Irlandii. Poza dużymi aglomeracjami ceny też niestety rosną. Teraz są wyższe o 4 procent i wciąż idą w górę. Średnia wysokość czynszu dla całego kraju wynosi obecnie 888 euro za miesiąc, czyli o 69 euro więcej niż w 2011 roku. Niestety według ekspertów sytuacja się szybko nie poprawi. Rząd nie ma pieniędzy na budowę nowych mieszkań, choć rok w rok zapowiada, że w końcu je znajdzie. W dodatku w Irlandii istnieją skomplikowane przepisy budowlane, które nie ułatwiają budowy. Kolejnym problemem są banki, które po krachu w tym sektorze niechętnie udzielają kredytów na zakup nieruchomości. To akurat powinno się niedługo zmienić. Rząd zamierza wprowadzić nowy plan zgodnie z którym, osoba po raz pierwszy kupująca dom lub mieszkanie kredyt będzie miała pomoc państwa. Państwo zagwarantuje 10-15 proc. wartości kredytu, oraz pokryje 5 proc. kwoty depozytu. Ta inicjatywa ma zwiększyć dostępność kredytów hipotecznych o 95 proc. Podobne regulacje działają już w Kanadzie, Australii i Wielkiej Brytanii. Na razie pozostaje nam płacić za mieszkanie w Dublinie jak w Hamburgu – najbogatszym mieście Europy…
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.