
Irlandzka woda pitna po raz kolejny znalazła się na celowniku Environmental Protection Agency (EPA). Zdaniem agencji mieszkańcy niektórych regionów Irlandii nie powinni jej w ogóle spożywać – zawiera ona bowiem rakotwórcze substancje.
Jako kraj kojarzony z zachodnioeuropejskimi standardami, Zielona Wyspa powinna mieć najwyższe standardy dotyczące jakości wody pitnej. Tak jednak nie jest – w wielu miejscach płynie ona starymi, rdzawymi rurociągami. Choć Irish Water dwoi się i troi, by wymieniać stare rury w trymiga, w praktyce jest to syzyfowa praca.
Dlatego też woda w wielu regionach Zielonej Wyspy zawiera duże stężenie groźnych dla zdrowia substancji. Oprócz ołowiu szczególnie niezdrowe są trihalogenometany. Substancje te są silnie toksyczne i rakotwórcze. Dość powiedzieć, że stosuje się je w przemyśle jako rozpuszczalniki oraz substancje chłodnicze.
Dlatego tym bardziej niepokojące powinno być to, że w niektórych irlandzkich wodociągach trihalogenometany znacznie przekraczają dopuszczalną normę. Jak twierdzi najnowszy raport EPA, mieszkańcy aż 13 hrabstw spożywając wodę prosto z kranu mogą narażać się na poważne kłopoty zdrowotne.
W ramach testów przeprowadzonych przez Irish Water spośród 791 próbek 59 z nich pochodzi właśnie z tych hrabstw. Oznacza to, że nieco ponad 7 proc. irlandzkiej wody jest niezdatne do spożycia. Wśród hrabstw z „trefna” wodą EPA wymienia m.in. Donegal, Clare i Louth.
Przedstawiciele Irish Water stwierdzili, że robią wszystko co w ich mocy, by sytuacja uległa poprawie. My z kolei musimy upewnić się, czy woda, która leci z naszego kranu, na pewno jest zdatna do spożycia.
Przemysław Zgudka
Zdjęcie: Freepik.com
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.