Już 31 maja odbędzie się referendum w sprawie przyjęcia traktatu fiskalnego UE. W końcu ruszyła kampania. Na ulicach pojawiły się plakaty, a politycy rozpoczęli debaty, które mają przekonać niezdecydowanych.
Irlandczycy zdają sobie sprawę, że od wyników referendum zależy ich przyszłość. Jeśli powiedzą traktatowi fiskalnemu „nie”, to najprawdopodobniej będą musieli opuścić strefę euro.
– A to będzie miało natychmiastowy efekt. Zagraniczni inwestorzy nie będą już inwestowali w Irlandii, bo nasz kraj przestanie być drzwiami do Europy – przekonuje Minister Finansów, Michael Noonan. Dodaje także, że zatrzyma to wzrost gospodarczy kraju i odetnie dostęp do środków Unii Europejskiej.
Przeciwnicy zaś swoje hasła opierają na populistycznych hasłach. „Dość oszczędności” – nawołują z plakatów. Tyle, że sami przyznają, że odrzucenie traktatu oznacza dla Irlandii… wyższe podatki. W przyszłym roku należałoby powiększyć zyski o zawrotną sumę – 10 miliardów euro. Dodajmy, że w ostatnim budżecie, uznanym za najbardziej drakoński w historii kraju, dokonano cięć zaledwie na 3 miliardy euro… Opozycyjny polityk, Boyd Barrett, zachęcajacy do głosowania na „nie” zapewnia nawet, że wie gdzie należałoby oszczędności szukać. I jak wszyscy populistyczni politycy na całym świecie chciałby sięgnąć do kieszeni najbogatszych. Zapewnia, że wyższe podatki dla najlepiej zarabiających – tych z zarobkami od 100 000 euro rocznie w górę pozwoliłyby oszczędzić około 1-2 miliardów rocznie. W czasie telewizyjnej debaty nie potrafił jednak powiedzieć jak załatać dziurę między wydatkami, a przychodami. Kluczowym pomysłem był właśnie podatek od wzbogacenia. Innym było zaprzestanie płacenia długu Irlandii, co oczywiście nie jest do zaakceptowania przez inne kraje Europy.
Propozycje te zostały określone przez oponentów w skrócie jako „zwariowana ekonomia”. Na razie zwolennicy traktatu mają niewielką przewagę nad jego przeciwnikami. Tyle że największą grupę stanowią niezdecydowani. Komu uda się ich przekonać? Dowiemy się już ostatniego dnia maja. Wtedy rozstrzygnie się przyszłość Irlandii. Bo od przyjęcia traktatu fiskalnego zależy przyszłość tego kraju w strefie euro. Jeśli Irlandczycy odrzuciliby traktat, to nie mogliby liczyć w przyszłości na żadne środki pomocowe z UE. A tych mogą potrzebować już w przyszłym roku. Tak przynajmniej twierdzi część ekonomistów.
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.