20
Zielona Wyspa staje się coraz mniej przyjaznym krajem dla obcokrajowców. W ubiegłym roku zanotowano rekordową liczbę rasistowskich incydentów – padły zarówno ciosy, jak i obelgi. Najnowsze dane opublikowane przez Irish Network Against Racism (INAR) nie pozostawiają wątpliwości – Irlandia jeszcze nigdy nie miała tak dużych problemów z rasizmem.
Od wielu lat Szmaragdowa Wyspa znana jest jako kraj, który przyjezdnych przyjmuje z otwartymi ramionami. Oczywiście nawet wśród najprzyjaźniej nastawionej społeczności znajdą się indywidua nieprzyjazne innym, tylko dlatego, że nie są oni Irlandczykami.
Jak się okazuje, każdego roku grono tego typu osób robi się coraz większe, atakując z coraz większą śmiałości. Napaści na tle rasistowskim stają się bowiem coraz bardziej powszechne. Najnowsze dane INAR przytoczone przez „Newstalk.com” są co najmniej niepokojące.
W ramach internetowego systemu raportowania w ubiegłym roku organizacja otrzymała 700 zgłoszeń dotyczących incydentów o charakterze rasistowskim. W porównaniu z 2019 rokiem odnotowano wzrost tego typu zgłoszeń aż o 32 procent. W czasach koronakryzysu rasiści stali się więc nad wyraz aktywni.
Poza internetowymi zgłoszeniami również zanotowano rekordową liczbę rasistowskich incydentów. Około 600 z nich dotyczyło krzewienia mowy nienawiści. Z kolei ponad 200 wiązało się z zaczepkami fizycznymi, w ramach których nie brakowało regularnych pobić.
Jak zauważa INAR, narastająca skala zjawiska jest o tyle niepokojąca, że coraz większa liczba rasistowskich incydentów ośmiela kolejnych rasistów. Z pewnością udział w radykalizacji ma także obecnie trwający kryzys. Ze statystycznego punktu widzenia Zielona Wyspa okazuje się więc mniej przyjaznym krajem niż przed kilkoma laty.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.