Uzależnienie od alkoholu to plaga naszych czasów. Niszczy wszystko, nie tylko człowieka, który nadużywa, ale i jego otoczenie, relacje i karierę zawodową.
Gdzie się nie rozejrzymy w swoim otoczeniu alkohol jest wszechobecny, a co gorsze normalizowany jest przez społeczeństwa. Spotkanie rodzinne, komunia czy chrzciny, urodziny, imieniny, święta czy impreza sylwestrowa… każdy powód jest dobry by się napić, bo przecież to dla celów towarzyskich, bo przecież wszyscy piją.
Problem alkoholizmu wśród Polaków na wyspie również istnieje i jest niezwykle powszechny. Polskie dziewczyny w aplikacjach randkowych nie chcą się umawiać z Polakami, szukają obcokrajowców, ponieważ mają bardzo traumatyczne doświadczenia z uzależnionymi partnerami. Polacy w Irlandii piją, niejednokrotnie następstwa, jakie za tym idą, są bardzo poważne i ważą na całym ich życiu oraz życiu ich bliskich.
Zdecydowałam się nie opowiadać wam o moich doświadczeniach z alkoholem, a raczej z uzależnionymi od niego ludźmi, ponieważ są to doświadczenia zbyt bolesne i osobiste, dodatkowo na tym obszarze mam jeszcze sporo do przepracowania z uwolnieniem emocji, wybaczeniem i akceptacją. Ja sama nie piję i nigdy nie byłam uzależniona od niego. Natomiast w moim otoczeniu od zawsze natykam się na kogoś, kto był lub obecnie znajduje się w szponach nałogu. Co dobitnie utwierdza mnie w przekonaniu, że w bagażu, który ze sobą targam, gdzieś upchnięta jest stłumiona trauma lub uwięziona w ciele emocja, która jak kotwica nie pozwala ruszyć do przodu.
Nałóg alkoholowy zazwyczaj eskaluje nie zauważony przez uzależnionego. Ci którzy zaczynają to zauważać, walczyć z tym, próbują pomóc, cierpią; to jego bliscy, żona, dzieci, rodzice, przyjaciele. Jeśli człowiek mimo to pije dalej, pojawiają się luki w pamięci, zerwane filmy. Ilość wypijanego alkoholu rośnie, spożywany jest w samotności a następnego dnia służy za lekarstwo na kaca, tak jak nakazuje powiedzenie: „czym się strułeś, tym się lecz”. Stąd już niedługa droga do zupełnej utraty kontroli i degeneracji organizmu.
Bardzo częstym zjawiskiem są teraz tzw. wysoko funkcjonujący alkoholicy (HFA). Na pierwszy rzut oka nie sprawiają wrażenia uzależnionych, z pozoru prowadzą normalne życie, pracują, odnoszą sukcesy, mają rodziny, przyjaciół i bogate życie towarzyskie. Ale tak naprawdę za zamkniętymi drzwiami rozgrywa się dramat. Ci ludzie piją w samotności, w tajemnicy przed bliskimi, tłumacząc siebie tym, że przecież zarabiają na dom, na rodzinę, przecież dostali ostatnio awans i podwyżkę, przecież kilka drinków dla rozluźnienia nie zaszkodzi.
Problem pogłębia się wtedy, kiedy chwila relaksu jest możliwa tylko po spożyciu, z czasem bez alkoholu człowiek nie potrafi zasnąć, by sobie to ułatwić, wypija coraz większe ilości, nie zdając sobie sprawy jak uzależnia swoje ciało od tego zdradliwego płynu.
Alkoholik żyje w zaprzeczeniu, sam siebie zapewniając, że nim nie jest, okłamuje bliskich i przyjaciół, przedłużając w ten sposób tylko swoją agonię.
„Ja nic nie piłem”, „to tylko kilka drinków dla rozluźnienia”, „mogę przestać pić w każdej chwili”, „mam wszystko pod kontrolą”, „dwa piwka na kaca, to nie problem”, „wszystko jest dla ludzi, alkohol też”, „pije za swoje ciężko zarobione pieniądze” – słyszeliście już kiedyś te zwroty? Ja tak, bardzo często i nie tylko od jednej osoby.
Może to trwać nawet kilkanaście lat zanim iluzja, w której oni funkcjonują runie i znajdą się na dnie lub go dotkną. Przebudzenie następuje, kiedy wydarzy się coś naprawdę traumatycznego, tak jak wypadek samochodowy pod wpływem alkoholu, utrata pracy, rozpad małżeństwa, utrata dachu nad głową, ciężka choroba spowodowana nałogiem. Często jest już za późno, ale w wielu szczęśliwych przypadkach uzależniony decyduje się na leczenie i wygrywa z nałogiem, ale jest to możliwe tylko wtedy, kiedy sam tego chce.
Na koniec chciałabym skierować parę słów bezpośrednio do ludzi borykających się z uzależnieniem.
Jeśli czujesz, że tracisz kontrolę, że zaczyna być to dla Ciebie problemem… Nie daj się, wstań i walcz o swoje życie. Wygrana jest możliwa tylko wtedy, kiedy będziesz tego chciał, tylko i wyłącznie, kiedy zrobisz to dla siebie. W innym wypadku alkohol zmiecie Cię z planszy, zabierze wszystko co masz: rodzinę, pracę, karierę, zdrowie, a na końcu wylądujesz na samym dnie, bez dachu nad głową i dalszych perspektyw.
Zatrzymaj się, usiądź i pomyśl, dlaczego sięgasz po butelkę, którą dziurę chcesz tym załatać, jaki problem przykryć, a następnie znajdź narzędzia i możliwości, które pozwolą Ci to przerobić, obojętnie co Cię zatruwa, przepracuj to na trzeźwo i nie sięgaj po to dziadostwo.
Alkohol działa na ośrodkowy układ nerwowy, powodując odprężenie i chwilową euforię, ale to tylko złudny obraz rzeczywistości, w którą wierzysz, bo następnego dnia budzisz się trzeźwy i twoje demony i problemy nadal tam są, a przykrywanie ich używką tylko je pogłębia.
Nie niszcz swojego życia, zadbaj o swoje zdrowie, o swoje ciało, szanuj je, bo masz je dane tylko jedno na czas tej wyjątkowej ziemskiej wędrówki.
Życie na trzeźwo, gdy się połata swoje dziury i przepracuje traumy, jest cudem, warto go doświadczać bez znieczulenia.
W stanie trzeźwości jesteś najlepszą wersją samego siebie. Odwagi! Odzyskaj swoje życie!
Marta Kaźmirak
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.