W czasach epidemii koronawirusa w Irlandii szaleje nie tylko wirus. Uaktywnili się również oszuści, którzy nękają zarówno osoby prywatne, jak i przedsiębiorców. W przypadku oszukiwania firm przestępcy uciekają się do naprawdę różnych metod, byleby tylko wyłudzić parę euro od swoich ofiar.
Różnego rodzaju kryzysy są znakomitą pożywką dla różnej maści kombinatorów. Wykorzystując strach bądź dezinformację wprowadzają ludzi w błąd, często całkowicie ogałacając ich z oszczędności. Nie inaczej jest w przypadku epidemii koronawirusa w Irlandii.
Jak przypomina „Irish Times”, praktycznie od samego początku kryzysu irlandzcy oszuści próbują „kuć żelazo póki gorące”. Podszywają się, pod kogo tylko się da – pracowników banków, policjantów bądź urzędników opieki społecznej.
Fala oszustw nie mogła uniknąć także przedsiębiorców. W tym wypadku mamy do czynienia zarówno z bezpośrednim kontaktem, jak i bardziej wyrafinowanymi metodami, wymagającymi znajomości hakerskich trików.
Przypadki „klasyczne” opisuje „Irish Independent”. Scenariusz jest całkiem przewidywalny – z przedsiębiorcami kontaktują się mailowo osoby podszywające się pod urzędników Ministerstwa Opieki Społecznej. Proszą oni o zwrot pieniędzy pobranych w związku z wypłaceniem COVID-19 Pandemic Unemployment Payment.
Jak nietrudno się domyśleć, tego typu maile nie są wysłane przez urzędników, a podane konto należy do oszustów. Dlatego też prawdziwi urzędnicy zaznaczają, by w przypadku otrzymania takiego maila nigdzie niczego nie wpłacać, a sprawę zgłosić na policję. W sprawie zwrotów pobranych środków urzędnicy zawsze kontaktują się w oficjalny sposób. W przypadku wątpliwości warto skontaktować się bezpośrednio z urzędem.
Oszustw dokonuje się także w cyberprzestrzeni. Opisane przez „Sift”, firmę zajmującą się internetowym bezpieczeństwem, są nieco bardziej wyszukane. Najprościej rzecz ujmując – oszuści, robiąc zakupy w sklepach internetowych, starają się oszukać system poprzez dokonywanie fałszywych transakcji.
Po napełnieniu koszyka produktami, oszuści „płacą” z użyciem fałszywych platform płatniczych, wykorzystując luki w systemie bezpieczeństwa. Portal akceptuje płatność i odczytuje ją jako sfinalizowaną, podczas gdy żaden przelew w rzeczywistości nie ma miejsca. Biorąc pod uwagę, że sklepy internetowe obecnie obserwują wzmożony ruch, tego typu oszustwo jest trudniej wyłapać, przez co łatwiej idzie „prześlizgnąć się” z pseudo-płatnościami. Tak przynajmniej postrzegają tę sprawę oszuści.
W przypadku tego typu oszustwa trudno nie być całkowicie stratnym. Nawet, jeżeli zostanie ono później wykryte, oszukane firmy nierzadko muszą ponosić koszty z tytułu anulowania zamówienia i zwrotu. Tego typu oszustwa mogą być szczególnie dotkliwe dla mniejszych przedsiębiorców, nie dysponujących wielomilionowymi środkami. Dlatego też tak ważne jest, by przed finalizacją zamówienia potwierdzić tożsamość kupującego – w ten sposób idzie zaoszczędzić sobie sporo kłopotów.
Przemysław Zgudka
Zdjęcie: Freepik.com
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.