Pijani kierowcy są prawdziwą plagą na irlandzkich drogach. Od dłuższego czasu głośno apeluje się o to, by coś wreszcie z nimi zrobić. Wiele wskazuje na to, że politycy w końcu wezmą ich w obroty. Planują m.in. konieczność ponownego zdawania prawa jazdy. Tylko czy takie coś odstraszy jeżdżących pijaków?
W Irlandii od 2008 roku dopuszczalna ilość alkoholu we krwi kierowcy wynosi 50mg na 100ml. Oznacza to, że pojazdu nie można prowadzić już po jednej pincie piwa. W przeliczeniu na polską miarę jest to niecałe pół litra.
Wielu kierowców jednak nic sobie z tego nie robi. Garda codziennie łapie tych, którzy uznali, że jazda po alkoholu to fajna zabawa. Tacy często nie boją się restrykcyjnych przepisów i punktów karnych. Dla wielu z nich niestraszne są potencjalne grzywny czy nawet kary więzienia.
Dlatego też urzędnicy wreszcie postanowili coś z tym zrobić. Irlandzkie Ministerstwo Transportu wraz z Road Safety Authority szykuje kolejne zmiany w przepisach. Nowe regulacje miałyby tym razem porządnie zniechęcić do siadania za kółko „po kielichu”.
Wśród omawianych propozycji znalazła się m.in. konieczność powtarzania egzaminu na prawo jazdy. Osoby, które straciły prawko za jazdę po pijanemu musiałyby jeszcze raz zdawać teorię i praktykę. Za tym wszystkim idą koszta oraz, o zgrozo, konieczność ponownego przestudiowania przepisów. Nie wspominając o nauce bezpiecznej jazdy.
Wśród nie mniej radykalnych postulatów pojawiła się propozycja wprowadzenia tzw. praktyk „name and shame” wobec drogowych pijusów. Oznaczałaby ona publikowanie nazwisk kierowców złapanych za jazdę po pijaku. Wątpliwe jednak, by ci co piją i jadą przejmowali się publikowaniem ich nazwisk.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.