Prawie pięciu rodzinom na dziesięć dostatniej żyje się na zasiłku. Mają więcej pieniędzy niż pracujący. Tak wynika z badań prof. Richarda Tola. Tyle, że jego raport został utajniony. Profesor uważa, że to cenzura.
Prof. Tol był pracownikiem Economic and Social Research Institute (ESRI) agencji think tank, która wykonuje ekspertyzy na zlecenie. Organizacja ta finansowana jest też m.in. z pieniędzy budżetowych. Naukowiec porównywał życie pracujących i bezrobotnych. Co mu wyszło? Że aż 44 procent bezrobotnych, zwłaszcza tych którzy mają dzieci, po prostu nie opłaca się pracować. System zasiłków w Irlandii jest tak skonstruowany, że dostają oni więcej pieniędzy niż mogliby zarobić pracując po 8 godzin dziennie. Profesor wyliczył koszty dojazdu do pracy, koszty posiłków na mieście rodzin pracujących i wyszło mu, że kosztuje to dwójkę rodziców przynajmniej 10 000 euro rocznie. Pojedyncza osoba płaci „tylko” 7000 euro… Po odliczeniu tych kosztów z jego statystyk wyłoniła się przytłaczająca prawda: lepiej nie pracować, a siedzieć w domu na zasiłku. Tak się bardziej opłaca… Profesor nawet nie spodziewał się, że swoimi badaniami włożył kij w mrowisko. Natychmiast odezwali się oburzeni politycy. Krytykowali oni nie system, a… profesora. Za to, że chce dokopać najbiedniejszym. Nie oszczędzali go nawet członkowie rządu. Gdy raport pojawił się na stronach ESRI niemal natychmiast został z niej ściągnięty. Później organizacja napisała w oświadczeniu, że prof. Richard Tol jeszcze raz sprawdził swoje dane i wyszły mu zupełnie inne liczby:
„Jesteśmy świadomi, że profesor Tol jest w posiadaniu poprawionego projektu dokumentu, który wskazuje, że odsetek bezrobotnych z dziećmi na zasiłku, którym żyje się lepiej, wynosi nie 44 procent, a zaledwie 10 procent” – napisano.
Oświadczeniem tym zdziwiony był sam naukowiec: – Nic nie poprawiałem – zapewniał. I dodał: – Najpierw ESRI cenzuruje moją pracę, a później jeszcze wkłada w moje usta słowa, których nie wypowiedziałem – mówił. Przekonuje przy tym, że jego praca została oparta na solidnych badaniach. W tej chwili sprawdza wszystko ponownie, ale nic nie wskazuje, że popełnił błąd.
Wciąż nie wiadomo dlaczego raport zniknął ze stron ESRI. Część uznaje, ze to naciski rządzących sprawiły, że organizacja usunęła wyniki badań. Pracownicy ESRI zapewniają jednak, że odkryli iż w badaniach są błędy metodologiczne, które trzeba usunąć. – Nie było żadnej presji – zapewniają.
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.