Chciał obrabować chińską restaurację na chybcika i szybko uciec, ale jego rower… został skradziony przez innego złodzieja. Dubliński rabuś sam zobaczył, jak miło jest być okradzionym, i to w najbardziej nieodpowiednim momencie. Równie nieudany, co komiczny napad opisał „Dublin Live”.
Jednym z podstawowych działań związanych z kradzieżą jest natychmiastowa ucieczka zaraz po jej dokonaniu. Po błyskawicznym zgarnięciu tego, po co się przyszło, trzeba jak najszybciej dać nogę. Często używając w tym celu jakiegoś pojazdu, jak na przykład roweru.
Dubliński rabuś przekonał się, że w ramach nawet najlepiej zaplanowanego napadu życie potrafi spłatać całkiem niemałego figla. Nienazwany z imienia i nazwiska mężczyzna chciał obrabować jedną z chińskich knajp w dublińskim Rialto. Nie wiedział jednak, że kolega po fachu szykuje mu nieprzyjemną niespodziankę.
Mężczyzna nie bawił się w żadne skradanki – bez ceregieli próbował przeskoczyć przez ladę i zgarnąć pieniądze. Znajdując się już na ladzie zauważył jednak, że przed sklepem ktoś właśnie kradnie mu rower. W jednym momencie opuścił go cały złodziejski zapał.
Jego jedynym celem stało się jak najszybsze opuszczenie lokalu. Zwłaszcza, że w stronę rabusia zmierzał zaalarmowany pracownik lokalu. Być może złodziejowi udałoby się uciec, gdyby nie to, że na drodze stanęła mu dostawczyni, która akurat zajechał do restauracji.
Uciekający mężczyzna próbował powalić ją na ziemię. Na szczęście kobiecie pomógł pracownik, który zdążył już dopaść niedoszłego złodzieja. Mężczyzna został obezwładniony, dzięki czemu szybko trafił w ręce Gardy. Mimo agresywnej postawy napastnika, nikomu nic się nie stało. Choć napad się nie udał, mężczyzna odpowie za niego jak najbardziej serio.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.