Wraz z nadejściem pandemii koronawirusa nastały ciężkie czasy dla irlandzkich sklepikarzy. Nie chodzi tylko o ograniczenia wprowadzone przez rząd. Na przestrzeni ostatnich miesięcy sprzedawcy coraz częściej musieli mierzyć się z agresywnymi klientami.
Pandemia koronawirusa w ogromnym stopniu wpłynęła na samopoczucie właściwe każdego z nas. Jakkolwiek nie każdy przeżywa obecną sytuację w takim samym stopniu, stres jest praktycznie nieunikniony. Tym bardziej, że w pandemicznym zamknięciu przebywamy już od dziewięciu miesięcy.
Reakcje na długotrwały stres bywają różne. O ile część z nas stara się stonować swoje emocje, niektórzy muszą uwolnić je w impulsywny sposób, co nierzadko prowadzi do regularnej agresji wobec osób postronnych.
Dobitnie przekonują się o tym irlandzcy sklepikarze. W czasach pandemii koronawirusa odczuwalnie wzrosła bowiem klientów reagujących agresją nawet na najmniejsze nieporozumienia. W ramach ankiety przeprowadzonej przez Convenience Stores and Newsagents Association of Ireland aż 80 proc. sprzedawców przyznało, że na przestrzeni ostatnich miesięcy mieli do czynienia z agresywnym zachowaniem ze strony kupujących u nich osób.
Jak się okazuje, tego typu incydenty w coraz większym stopniu mają charakter cykliczny. Aż 58 proc. właścicieli sklepów stwierdziło, że ich personel jest atakowany werbalnie właściwie praktycznie każdego tygodnia. W przypadku 23 proc. pracowników słowne zaczepki są na porządku dziennym.
Z obserwacji sklepikarzy wynika, że prowodyrami są zazwyczaj te same osoby. Jeżeli pojawiają się one w sklepie, pracownicy już wiedzą, że za chwilę zrobi się gorąco. Zdaniem sprzedawców policja nie spisuje się zbyt dobrze w walce ze sklepowymi agresorami. Aż 87 proc. z nich twierdzi, że podejmowane przez nich działania są nieskuteczne.
Przemysław Zgudka
Zdjęcie: Freepik
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.