Foto: Jon Sullivan
Przemysł filmowy należy do jednego z najczęściej piraconych na świecie. Rokrocznie w wyniku działań piratów traci miliardy dolarów. Jak się jednak okazuje, za kosztownymi stratami niekoniecznie muszą stać zorganizowane grupy przestępcze.
Udowodnił to Paul M. mieszkający w Derry w Irlandii Północnej. Częściowo niewidomy 30-letni odludek prowadził stronę ze spiraconymi filmami. Jak szacują sędziowie zajmujący się jego sprawą, mężczyzna naraził Hollywood na straty w wysokości 165 mln euro.
Mężczyzna nielegalną działalnością zajmował się od 6 lat – informuje „Irish Independent”. Szacuje się, że na reklamach zarobił ponad 400 tys. euro. W tym samym czasie pobierał zasiłek, którego łączna wysokość wyniosła 16 tys. euro. Zebrał więc całkiem niezłą sumkę.
W końcu miarka się przebrała. Mężczyzna został namierzony. Policjanci go aresztujący byli co najmniej zaskoczeni. Zamiast pławiącego się w luksusach cwaniaka zastali małomównego odludka. W dodatku mieszkał on z rodzicami. W trakcie przeszukania ich domu znaleziono również ponad 82 tys. euro w gotówce.
Odnalezione na komputerze dowody pogrążyły mężczyznę. Jak szacują eksperci badający jego komputer, filmy przez niego udostępniane obejrzano ponad 12 mln razy.
Jak się okazało, sierpniowe aresztowanie nie było jego pierwszym spotkaniem z północnoirlandzką policją. Mężczyzna był wcześniej zatrzymany dwa razy. Otrzymał również nakaz zaprzestania swojej działalności. A mimo to ją kontynuował.
Paul M. zadał z przemysłem filmowym i może mieć niemały problem. Niecodziennie jedna osoba naraża międzynarodowe korporacje na tak ogromne straty. Mało jednak prawdopodobne, by wygrała z armiami ich prawników…
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.