Garda ma sporo roboty z domowymi oprawcami. Liczba zgłoszeń wzrosła prawie o jedną piątą
Przemoc domowa kwitnie w czasach pandemii. W ostatnim czasie Garda miała zdecydowanie więcej pracy z pomaganiem pokrzywdzonym i aresztowaniem sprawców. Niepokojący jest też fakt, że wielu z nich ma za nic wystawione zakazy zbliżania się, wciąż dręcząc swoje ofiary.
Po wybuchu pandemii zostaliśmy zmuszeni do pozostania w domach przez długi czas. O ile w przypadku większości gospodarstw wiązało się to tylko ze spędzaniem większej ilości czasu z bliskimi, w przypadku ofiar przemocy domowej było to równoznaczne ze spotęgowaniem ich dramatu.
Przebywały one bowiem dłużej ze swoimi oprawcami, mając jeszcze mniejsze możliwości szukania schronienia. Choć pandemiczne nakazy dotyczące niewychodzenia z domu nie obejmowały ich całkowicie, zmieniało to niewiele.
W swoim najnowszym raporcie dotyczącym przestępczości Garda zawarła statystyki dotyczące przemocy domowej. Są one równie niepokojące, co jednoznaczne – irlandzka policja miała w tym temacie znacznie więcej pracy niż przed pandemią.
W ubiegłym roku liczba telefonów do Gardy związanych ze zgłaszaniem przemocy domowej przekroczyła 43 tysiące. Względem 2019 roku był to wzrost rzędu aż 17 procent. O 24 proc. zwiększyła się także liczba zarzutów postawionych podejrzanym o stosowanie przemocy w domu.
W 2020 roku wystawiono również ponad 12 tys. zakazów zbliżania się do ofiar. W wielu przypadkach okazują się one jednak nieskuteczne – w ubiegłym roku ponad 4 tys. sprawców kontaktowało się ze swoimi ofiarami, mimo nałożonych na nich zakazów.
Można jednak spokojnie uznać, że przytoczone statystyki są tylko niewielkim wycinkiem faktycznej skali zjawiska. Wiele ofiar boi się bowiem prosić o pomoc. Ta, nawet jeśli jest udzielona, niestety nie zawsze okazuje się wystarczająca.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.