Ostatni (albo przedostatni – jak ten czas leci) mój artykuł był o konieczności bycia uczciwym w czasie składania zeznań oraz o tym, że wyolbrzymianie szkód, strat i obrażeń to prosta droga do porażki w sądzie i oddalenia sprawy, z karą w postaci kosztów zastępstwa procesowego i czasem nawet sprawą karną.
Dziś chciałbym powiedzieć o tym, że jednak sprawiedliwość się dzieje. Głównie Ci, którzy mają wygrać wygrywają, a Ci którzy przegrać mają, przegrywają. Wcale nie zależy to od tego, przeciwko komu jest sprawa.
Nawet wielkie firmy i wielkie kancelarie przegrywają sprawy, przeciwko zwykłym ludziom. Z rozrzewnieniem wspominam sprawę ([2011] IEHC 489), gdzie jedyny świadek i powód (w jednej osobie) wystarczył, żeby zeznania dwóch kierowników Ryanaira zostały uznane za „aspiracje”, a zeznania mojego Klienta za rzeczywistość na „ziemi”. O ile kierownicy opisywali to, co powinno być, o tyle mój klient opisywał jak praca rzeczywiście wyglądała – taka była konkluzja sędziego Charletona. I znów pół akapitu poświęcone jest temu, jakie dobre i szczere wrażenie zrobił powód, mój Klient.
Nawet najbardziej zacięty pracodawca (jak znana linia lotnicza albo pewna irlandzka sieć supermarketów) nie będzie w stanie wysłać setki ludzi czy prawników do jednej sprawy. A nawet jeśli wyślą, to i tak wszystko sprowadza się do pojedynku na słowa (zeznania), w którym sędzią jest… sędzia.
Na całe szczęście do rozpraw sądowych dochodzi rzadko. Co prawda sprawy lądują w sądzie, ale poza nielicznymi wypadkami, zdecydowana większość kończy się ugodą na którymś etapie postępowania. Niektóre sprawy nawet do sądu nie trafiają.
Piszę „na szczęście”, bo rozprawy sądowe wiążą się z ryzykiem – tak jak w wyżej opisanej sprawie zeznania mojego klienta były świetne i wypadły wiarygodnie, tak w innej wypadły katastrofalnie i sędzia zarządził przerwę mówiąc: „co prawda decyzji jeszcze nie podjąłem, ale ludzie powinni wiedzieć, w którą stronę wiatr wieje”. Zeznawanie jest stresujące i całkiem trudne; sam zeznawałem dwa razy w sądzie i wcale nie było łatwo.
Wiem, że postraszyłem znowu trochę, a nie o to mi chodziło. Nie mogę obiecać sukcesu w każdej sprawie – jeśli ktoś tak mówi, to kłamie podle. Ode mnie mogą Państwo liczyć na szczerą i prostą (choć nie zawsze miłą) prawdę. Najczęściej dochodzi w sprawach do ugody lub jest składana oferta; jeśli jest ona dobra, to na tym sprawa się kończy.
Zatem na pytanie: czy zakładać sprawę o wypadek odpowiem jak w tytule: oczywiście, że tak!
Nasza kancelaria specjalizuje się postępowaniach dotyczących obrażeń osobistych, lecz z przyjemnością doradzimy również w sprawach dotyczących zakupu nieruchomości i udzielimy również porady w niektórych sprawach karnych. Z radością wysłuchamy i udzielimy informacji i rady. Mogą się Państwo z nami skontaktować (w godzinach pracy Kancelarii) pod numerem telefonu 01 64 000 30 lub przez stronę www.PolskiPrawnik.ie.
Marcin Szulc
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.