Kolejna grupa zawodowa jest niezadowolona ze swojej pracy. Tym razem u kresu cierpliwości są motorniczy dublińskich Luasów i kolei. Liczni i wkurzeni, gotowi są sparaliżować Dublin i Irlandię. Jak zwykle chodzi o pieniądze. A raczej ich niedomiar.
Jak informuje „Irish Independent”, dublińscy motorniczy są rozczarowani tym, że od wielu lat ich pensja stoi w miejscu. Również trwające rozmowy z ich pracodawcą, Transdev Ireland, nie przynoszą widocznego skutku. Motorniczy straszą, że z Luasów wyjdą na ulice.
O tym, że nie żartują, świadczy zorganizowanie przez ich szefostwo spotkania. Pod koniec września zarząd Transdev Ireland wraz z przedstawicielami związków zawodowych motorniczych mają odbyć poważną rozmowę.
Mało jednak prawdopodobne, by do tego czasu sytuacja zelżała. Motorniczy są naprawdę wkurzeni. Cała ta sytuacja niepokoi ministra transportu Paschala Donohoe. Zwłaszcza, że niedługo mogą zaprotestować również irlandzcy kolejarze.
Poza niskimi pensjami są oni niezadowoleni z poziomu bezpieczeństwa. Ich zdaniem jest on zbyt niski. Motorniczy dublińskich pociągów mogą być regularnie narażeni na ataki agresywnych pasażerów.
W ubiegłym roku pracownicy Irish Rail odnotowali ponad 370 groźnych incydentów. Były one związane z wandalizmem, zaczepkami, napadami bądź pijaństwem wśród pasażerów. W ciągu całego 2014 roku Garda interweniowała w pociągach prawie 20 razy.
Zdaniem pracowników kolei, to właśnie im dostaje się najwięcej. Mają oni w końcu obowiązek zainterweniowania. A to naraża ich na dodatkowe ryzyko. A w połączeniu z niską pensją… Nic dziwnego, że są niezadowoleni.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.