Coraz śmielej wracamy do normalności. Spora część z nas nie jest z tego powodu szczególnie szczęśliwa. Tyczy się to zwłaszcza spotkań towarzyskich – aż prawie jedna trzecia mieszkańców Zielonej Wyspy wyczekuje ich z niepokojem.
Wprowadzenie pierwszego lockdownu było równoznaczne z prawie całkowitym zamrożeniem życia towarzyskiego na długi czas. Twarzą w twarz mogliśmy stawać jedynie albo z domownikami, albo z mieszkańcami domów, z którymi byliśmy w tzw. „bańce wsparcia”.
Na okres wakacyjny pandemia zdecydowanie zelżała, dzięki czemu Irlandia może coraz śmielej luzować wprowadzone restrykcje. Jedną z nich jest możliwość spotykania się z ludźmi bez żadnych ograniczeń. Wydawałoby się, że wszyscy szalenie za tym tęsknili.
Jak się jednak okazuje, kwestie towarzyskie na Zielonej Wyspie nie są jednak tak proste, jakmogłoby się wydawać. Pokazuje to najnowsza ankieta przeprowadzona na zlecenie „The Journal.ie”. Zadane w niej pytanie brzmiało – jakie uczucia towarzyszą tobie na myśl o powrocie spotkań za zamkniętymi drzwiami?
55 procent respondentów stwierdziło, że są z tego powodu szczęśliwi. 41 procent przyznało z kolei, że odczuwa z tego powodu ulgę, zaś 38 proc. – podekscytowanie. Jakkolwiek odsetek osób zadowolonych ze zmiany sytuacji jest spory, jest też niemała rzesza tych, którzy nie są jednoznacznie szczęśliwi z powrotu do normalności.
Aż 32 proc. ankietowanych powiedziało, że na myśl o spotkaniach twarzą w twarz czują zdenerwowanie. 29 procent przyznało się z kolei do odczuwania niepokoju. Nie brakuje także osób czujących regularny lęk – ich odsetek wynosi 10 procent.
Należy przypuszczać, że wspomniana paleta emocji wiąże się zarówno z samym powrotem do towarzystwa, jak i warunkami, w jakich ma to miejsce. Jakkolwiek zagrożenie epidemiczne zelżało, ryzyko potencjalnej infekcji wciąż jest obecne.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.