Zielona Wyspa ma gigantyczny problem z molestowaniem seksualnym. Przyznają to nawet sami politycy, z ministrem sprawiedliwości na czele. Co ważne, dotyczy on nie tylko kobiet kobiet – mężczyźni również mogą paść jego ofiarą.
Niedawne badanie przeprowadzone przez organizację WIN International odnośnie molestowania seksualnego kobiet nie pozostawiło na Irlandii suchej nitki. Spośród 40 krajów okazaliśmy się jednym z najgorszych. Aż 32 proc. mieszkanek Szmaragdowej Wyspy w wieku od 18 do 34 w ubiegłym roku przynajmniej raz doświadczyło molestowania. Częściej kobiety molestowano tylko w Meksyku.
Badanie to nie obejmowało mężczyzn. A przecież problem molestowania dotyczy ich w nie mniejszym stopniu. Dochodzi tu jeszcze problem specyficznego, męskiego wstydu – w końcu żadnemu facetowi nie przystoi przyznawać się do tego, że ktoś go „podrywa”. Nawet jeśli „zaloty” są bardziej niż napastliwe, a dana osoba sobie ich nie życzy.
Minister sprawiedliwości Charles Flanagan, cytowany przez „Irish Times” stwierdził, że poziom irlandzkiej przemocy seksualnej jest „niepokojąco wysoki”. Dotyczy on wielu aspektów codzienności. Krzywdzicielem może być zarówno całkowicie obcy nam człowiek, jak i członek najbliższej rodziny.
Chcąc walczyć z tym problemem Ministerstwo Sprawiedliwości zainicjowało kampanię „No Excuses”. Jej celem jest udowodnienie, że przemoc seksualna nie musi być tak oczywista, jak nam się wydaje. Sytuacje, w których ludzie są regularnie molestowani z boku mogą wydawać się całkowicie niewinne. Albo być żartem, na którym ktoś się nie poznał. Tak jednak nie jest. Z pewnością nie dla osoby, która jest napastowana.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.