Irlandzkich ministrów czeka całkiem niemała redukcja pensji. Obetną sobie aż 10 proc. rocznych zarobków – tak zdecydował nowy premier Irlandii. Decyzja ta nie wynika jednak wyłącznie z dobrej woli rządzących nami polityków – jest ona pokłosiem afery dotyczącej niedawnych ministerialnych podwyżek.
Wszyscy ci, którym udało się w Irlandii zagrzać miejsce na poselskim stołku, zdecydowanie nie mogą narzekać na swoje pensje. Zgodnie z informacjami dostępnymi na stronie Houses of the Oireachtas, roczna pensja irlandzkiego posła wynosi ponad 96 tys. euro. Dodatkowo należą im się różne świadczenia, jak choćby pokrycie kosztów podróży służbowych.
Choć w przypadku ministrów pensja bazowa jest dokładnie taka sama, z tytułu pełnionej funkcji przysługują im jeszcze dopłaty mogące sięgać 79,5 tys. euro w skali roku. Swojego rodzaju stanowiskiem pośrednim między posłem a „regularnym” ministrem jest sekretarz stanu. Oprócz bazowej pensji mogą liczyć oni na dodatki w wysokości co najwyżej 38,7 tys. euro.
Pozostając jednak nawet przy pensji bazowej politycy wyższego szczebla nie powinni narzekać. Jak nietrudno się jednak spodziewać, jeśli mają taką możliwość, nie zawahają się sięgnąć po podwyżkę. Tak było niedawno – próba podwyższenia sobie pensji przez trzech polityków zakończyła się jednak niezbyt fortunnie.
Jak przypomina „Newstalk.com”, chodzi o przyznanie dodatków w wysokości 16 tys. euro rocznie trzem sekretarzom stanu. Jak nietrudno się domyśleć, podwyżki oburzyły irlandzką opinię publiczną. Zwłaszcza w kontekście obecnej sytuacji, w której wielu ludzi albo straciło pracę, albo musi korzystać ze świadczeń państwowych ponieważ nie mogą pracować. Często otrzymując znacznie mniej pieniędzy niż gdyby pracowali.
Szczególnie rozeźleni są nauczyciele i lekarze. Jak przytacza „Irish Independent”, w przypadku obu tych grup związki zawodowe wytykają zwłaszcza nierówność płac między nowymi pracownikami a tymi z dłuższym stażem. W tym kontekście przyznanie wysokich podwyżek kolegom-politykom jest dla nich wyrazem totalnej obojętności polityków na ich ciężki los.
Irlandzcy politycy dosyć szybko zorientowali się, że przegięli. Dlatego też Micheál Martin, chcąc pokazać dobrą wolę, postanowił obciąć ministerialne pensje o 10 procent. – Mogliśmy zająć się tą sprawą zdecydowanie lepiej – przyznał premier cytowany przez „Newstalk.com”. Jak zaznacza, w przypadku wspomnianych trzech podwyżek chodziło nie tyle o rozdawanie dodatkowych pieniędzy, co wyrównanie stawek.
Jak przypomina portal, obniżki pensji będą wsteczne – ministrowie będą mieli potrącone pensje, które otrzymali począwszy od utworzenia rządu w czerwcu. W przypadku tych korzystających z dodatków w pełnej kwocie oznacza to obniżkę aż o 17,5 tys. euro w ciągu roku. Nawet mimo tak znacznych potrąceń idzie zauważyć jednak, że politycy biedować nie będą. Mimo wszystko sytuacja ta pokazała jednak, że osoby na szczytach władzy nie mogą pozwolić sobie w Irlandii na totalną samowolkę.
Przemysław Zgudka
Zdjęcie: Freepik.com
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.