– Lepiej pić w pubie niż w domu – przekonuje Minister Zdrowia, James Reilly, który odpowiedzialny jest za zdrowie mieszkańców wyspy.
I trudno się z nim nie zgodzić. Według badań w domach pijemy po prostu więcej, co wpływa na nasze zdrowie. Według lekarzy marskość wątroby, czyli choroba alkoholików coraz częściej jest diagnozowana już u dwudziestolatków. A oznacza to, że zaczęli pić wcześnie i pili dużo… Stąd minister namawia swoich kolegów, aby wprowadzono prawo, dzięki któremu alkohol będzie droższy w supermarketach i off licence’ach, a tańszy w pubach. Ministrowi trudno też zarzucić, że idzie na rękę firmom produkującym używki. To on wprowadził zakaz sponsorowania klubów sportowych przez firmy alkoholowe i tytoniowe. I to przy ostrej negatywnej kampanii prowadzonej przeciw niemu. Zapewniono, że przez te zapisy skończy się profesjonalny sport w Irlandii.
– Oczywiście nic takiego się nie stało. Natura nie lubi próżni. Natychmiast znaleźli się inni sponsorzy – tłumaczy minister. – Twardo opowiadam się za oddzieleniem sportu od alkoholu i tytoniu. Młodzi ludzie nie powinni widzieć reklam używek na sportowych imprezach.
Teraz minister ma inny problem. Na cel wzięli go działacze antyaborcyjni, którzy grożą mu nawet śmiercią. Tyle, że minister twardo broni prawa dopuszczającego aborcję w określonych przypadkach.
– Nie ugnę się – zapowiada.
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.