W jednym domu pod Dublinem upchnęli kilkudziesięciu lokatorów. Ci mieszkali w fatalnych warunkach higienicznych, nie mieli za grosz prywatności, traktowani byli jak podludzie. Gdy grunt zaczął palić się pod nogami chciwych landlordów, ci zaczęli zmuszać lokatorów, by ci zeznawali na ich korzyść.
Przed miesiącem „Irish Independent” przeprowadził dziennikarskie śledztwo ujawniające szokujące praktyki jednej z agencji wynajmującej domy w Dublinie i okolicach. W jednym z domów Cabinteely upchnęła aż 70 lokatorów.
Warunki panujące wewnątrz uwłaczały ludzkiej godności. Pokoje, w których spało po kilka-kilkanaście osób, fatalne warunki higieniczne, praktycznie rozpadające się ściany i podłogi… Tak wyglądała codzienność mieszkańców tego koszmarnego domu. Wszystko oczywiście bez umowy, na przysłowiową „gębę”.
Od opublikowania artykułu Residential Tenancies Board obiecało, że przyjrzy się sprawie. Właściciele dublińskiej agencji wynajmującej dom czuli, że mogą być w kłopotach. Dlatego też, gdy zaczęli czuć na karku zbliżający się proces uznali, że najlepszą obroną jest atak. W najbardziej bezczelny z możliwych sposobów.
Jak podaje „Irish Independent”, agencja kazała każdemu najemcy napisać oddzielny list, w którym to mieli zachwalać, jak dobrze im się mieszka. Mieli też napisać, że udało im się znaleźć tak świetne lokum w przystępnej cenie. Listy te pracownik agencji miał zanieść sędziemu. Jeżeli ktoś nie chciał napisać „laurki”, mógł pożegnać się z kaucją.
Groźby jednak nie poskutkowały. W pewnym momencie właściciele agencji wiedzieli, że będą musieli oczyścić dom z lokatorów. Dlatego też kazali im zapłacić za dwa miesiące z góry. Następnie poinformowali ich, że mają kilka dni na szukanie nowego lokum. Ciężki los, który zgotowali swoim najemcom absolutnie ich nie obchodził. Byleby tylko uszczknąć trochę więcej pieniędzy.
Swoje życie w przepełnionym domu opisuje Laura, jedna z lokatorek: – Na początku było nas tylko kilkoro, dom był jak nowy. Wtedy jeszcze nie było tak źle. Z każdym dniem pojawiało się jednak coraz więcej ludzi.
Wynajmujący byli głusi na problemy trapiące lokatorów i ich prośby, by nie sprowadzali nikogo więcej. Nieruchomość dysponuje jedynie dwoma prysznicami. Wielu mieszkających trapiła więc epidemia grzybicy stóp. Wezwany elektryk stwierdził, że drobne spięcie mogłoby doprowadzić do pożaru, w którym dom spłonąłby w trymiga.
Co na to właściciele? Absolutnie się tym nie przejęli. Jak stwierdzili w jednym z nagrań przytoczonych przez „Irish Independent”, cudzoziemcy „ze swoim sposobem życia zgodzą się na wiele więcej”. Zdanie to dobrze podsumowuje ich podejście – chodziło tylko o pieniądze. Nawet za cenę zgotowania ludziom lokatorskiego piekła.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.