Irlandia przestaje patyczkować się z „nieproszonymi gośćmi”. W ubiegłym roku liczba deportacji odczuwalnie wzrosła. Na „czarnej liście” znaleźli się zarówno kombinatorzy, jak i ci, którym nie udało się otrzymać tutaj azylu.
Spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej Irlandia nie należy do państw, w których uchodźcy najchętniej chcieliby ubiegać się o azyl. Bez wątpienia wpływ na to ma jej położenie geograficzne – jest ona wyspą wydzieloną od reszty kontynentalnej Europy. Dlatego też nie napływa do niej tak wielu chętnych, tak jak do Niemiec, Francji czy Grecji.
Nie oznacza to jednak, że pozaeuropejscy imigranci w ogóle nie przyjeżdżają Irlandii. Oprócz tych, którzy chcą uciec przed wojną, są też ludzie, którzy na Zieloną Wyspę przyjechali „spróbować szczęścia”, nie mając stosownego pozwolenia na pobyt.
Historia każdego imigranta to materiał na oddzielną opowieść. Czasami ich losy są naprawdę tragiczne. Nierzadko trafiają się też zwykłe cwaniaki, które, niewielkim sumptem, chciałyby pożyć na koszt państwa opiekuńczego.
Jak nietrudno się domyśleć, osoby spoza Unii, którym nie uda się zalegalizować swojego pobytu, prędzej czy później zostaną stąd „wyproszone”. W ubiegłym roku irlandzkie służby imigracyjne miały z tym znacznie więcej roboty. Z danych udostępnionych przez irlandzkie Ministerstwo Sprawiedliwości wynika, że deportowano wówczas 293 cudzoziemców.
Względem 2018 roku mieliśmy do czynienia z aż prawie 80-procentowym wzrostem liczby deportacji. Na przestrzeni ostatnich 3 lat największą grupą deportowanych osób byli Pakistańczycy – stanowili oni 20 proc. ogółu wydalonych cudzoziemców. Spory odsetek „wyproszonych” stanowili również Chińczycy i Nigeryjczycy.
Jak zaznacza rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości cytowany przez „The Journal.ie”, deportacja nie zawsze oznaczała doprowadzenie siłą na lotnisko w asyście policji. Osoby objęte nakazem deportacji mogły dobrowolnie wrócić do swojego kraju.
Ci, którzy wyrazili taką zgodę, otrzymali pokrycie kosztów przelotu oraz wsparcie finansowe w wysokości od 600 do 1 tys. euro na „nowy start” w ojczyźnie. Nie wiadomo jednak, ile dokładnie osób skorzystało z takiej opcji.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.