Nasza Gazeta w Irlandii Koszmarny przypadek 83-latki z Belfastu, niestety nie odosobniony - Portal Polonii w IrlandiiPortal Polonii w Irlandii

Koszmarny przypadek 83-latki z Belfastu, niestety nie odosobniony

Cztery godziny na ulicy w oczekiwaniu na karetkę

Mieszkaniec Belfastu wystąpił z apelem do lokalnych polityków, aby przyznali, że „że system służby zdrowia nie działa”. Wszystko przez wypadek jego 83-letniej ciotki, która upadła na ulicy. Kobieta przez ponad cztery godziny miała czekać na przyjazd karetki.

83-latka przewróciła się na chodniku po godz. 16. Karetka przyjechała do niej dopiero o 20.30. Na szczęście, wydarzyło się to tuż przed klasztorem, więc siostry przyniosły koce, żeby ją okryć. Co by było, gdyby zdarzyło się to w deszczowy, zimny dzień? Zapalenie płuc gotowe.

– Wstydziłem się, że jestem obywatelem Belfastu, widząc moją ciocię Sheilę leżącą na ulicy przez cztery godziny i 20 minut – mówił mężczyzna na antenie BBC Radio Ulser. Dodał, że generalnie rodzina jest bardzo wdzięczna za opiekę szpitalną, ale przyznał, że system wzywania pomocy do nagłych przypadków po prostu nie działa. Czuł się bezsilny, bo nie wolno było ciotki ruszyć i przewieźć jej własnym transportem, bo istniało podejrzenie, że mogła ponownie złamać biodro, albo kręgosłup, więc czekano cierpliwie na przyjazd ambulansu. Szczęśliwie Sheila nic nie złamała, ani nie nabawiła się zapalenia płuc.

To niejedyny podobny przypadek z ostatnich tygodni. Inny mężczyzna pod koniec marca chciał wezwać karetkę do swojego syna, który miał bóle w klatce piersiowej. Było to ok. godz. 22 w poniedziałek. W ciągu 20 minut od wezwania, dyspozytor oddzwonił do niego i powiedział, że karetka po prostu nie przyjedzie, bo wszystkie załogi są w szpitalu z pacjentami, których nie można zostawić samych. Operator przepraszał, mówiąc „wiesz, jaka jest służba zdrowia. Karetek nie ma”. W rezultacie synowa zawiozła syna do szpitala, bo nie mieli innego wyboru.

Rzeczniczka ds. Zdrowia z Partii Sojuszu, Paula Bradshaw w rozmowie z serwisem belfasttelegraph tłumaczyła, że przyczyną problemu są głównie pieniądze. Służba zdrowia, w tym pogotowie ratunkowe Irlandii Północnej (NIAS), obecnie nie ma dostępu do 7 miliardów funtów, które obiecano im w budżecie trzyletnim. Naciskana na odpowiedź na pytanie, czy istnieje wystarczająca liczba karetek do pomocy w przypadkach zagrażających życiu, Bradshaw odpowiedziała: Myślę, że tak. Wiemy, że 20 proc. karetek na ogół tkwi przy tylnych drzwiach oddziału ratunkowego. Dodała też: – Wiele załóg wyjeżdżających pracuje w godzinach nadliczbowych, ponieważ wiele osób jest na zwolnieniu lekarskim, co jest zrozumiałe z powodu presji, pod jaką się znajdują. Cały system jest pod presją, a NIAS od lat wzywa do inwestycji, a nie tylko przez ostatnie sześć czy 12 miesięcy.

NIAS tłumaczy, że średni czas przybycia karetki zależy od wielu czynników, w tym liczby dostępnych ambulansów w danym obszarze o danej porze dnia. Nie zmniejsza to jednak krytyki społeczeństwa, które uważa czas reakcji za zdecydowanie zbyt długi. Mieszkańcy Irlandii Północnej w nagłych wypadkach i przy długim oczekiwaniu na ambulans, mogą próbować prosić o pomoc inne służby, dzwoniąc pod numer alarmowy: 999 lub 112.

Anna Domańska

 


Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.