Robert K., 37-letni Niemiec, były pracownik Apple, wydawał się miłym i ułożonym człowiekiem. Sprawił jak najlepsze wrażenie na landlordzie, który wynajmował mu swoje mieszkanie na Fitton Street w Cork. Nie podejrzewał on, że kilka miesięcy później zastanie je całe w ekskrementach. I to dosłownie…
Funkcjonariusze Gardy, którzy dostali wezwanie na Fitton Street jeszcze nie wiedzieli co ich czeka. Wzywający ich sąsiedzi skarżyli się na „obrzydliwy smród” wydobywający się z jednego z tamtejszych mieszkań. Lokal zajmował właśnie 37-latek.
Sytuacja ta przerosła nawet wprawionych w boju funkcjonariuszy. Odór był rzeczywiście potworny. Do pomocy wezwali straż pożarną, a sami musieli wejść w aparatach oddechowych. To, co zastali w środku niemal dosłownie zwaliło ich z nóg.
Jak donosi „Irish Independent” mieszkanie było całe umazane odchodami. Fekalia znajdowały się na podłodze i ścianach. Lokator nie oszczędził nawet sufitu. Jakby tego było mało, w apartamencie znaleziono setki pakunków i worków, których wnętrze kryło podobną zawartość. Na podłodze walały się także butelki wypełnione moczem. O zwałach śmieci nie ma nawet co wspominać.
Mężczyzna utrzymywał lokal w takim stanie przez przynajmniej 3 miesiące. Parkiety tak przesiąkły odorem, że konieczna stała się ich wymiana. Jak szacuje właściciel, Robert K. narobił szkód na 15 tys. euro. Mężczyzna przyznał się do winy. Trafił na 12 miesięcy za kratki.
Skąd takie patologiczne zachowanie? Psychiatra, pod opiekę którego trafił K. stwierdził, że mężczyzna cierpiał na depresję. Strach myśleć, co musiało dziać się w głowie człowieka, który doprowadził mieszkanie do takiego stanu…
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.