Miejsca kultu religijnego w Irlandii Północnej są w ciągłym niebezpieczeństwie. Na północy Zielonej Wyspy praktycznie nie ma tygodnia, w którym kościół bądź zbór nie zostałyby zaatakowane przez wandali, nie wyłączając także meczetów i synagog. Duchowni załamują ręce i proszą o pomoc.
Wydawałoby się, że świątynie powinny cieszyć się szczególnym szacunkiem, także wśród osób wyznających inne religie. Niestety, są na tym świecie ludzie, którzy muszą okazywać wrogość tym, którzy nie podzielają ich światopoglądu.
Często nie ma dla nich żadnej świętości – miejsca o szczególnym znaczeniu stanowią dla nich znakomite cele, dzięki którym łatwo mogą dokopać nielubianym ludziom. W praktyce wiąże się to z aktami bezmyślnego wandalizmu.
Dobitnie unaocznia to obecna sytuacja w Irlandii Północnej. Jest ona zamieszkana głównie przez katolickich Irlandczyków i protestanckich Anglików, którzy, delikatnie mówiąc, niezbyt za sobą przepadają. A już na pewno ci należący do paramilitarnych bojówek po jednej i drugiej stronie.
Mimo zawarcia pokoju w 1998 roku wielu katolickich i protestanckich ekstremistów nie złożyło broni – po dziś dzień ze sobą walczą, niekiedy posuwając się nawet do regularnych mordów. Jak nietrudno się domyśleć, wzajemna nienawiść nie oszczędziła także miejsc kultu.
Zgodnie z relacjami duchownych różnych kościołów przytoczonymi przez „Irish Times”, praktycznie każdego tygodnia tego typu instytucja pada ofiarą wandali. W ciągu ostatnich trzech lat miało miejsce 445 tego typu incydentów. Mimo że główna linia sporu biegnie między katolikami i protestantami, bandyci nie oszczędzają również żydowskich i muzułmańskich miejsc kultu.
W przeważającej części przypadków są to ataki „z ukrycia” – wybijanie szyb w oknach oraz dewastowanie wnętrza świątyni, w tym poprzez pokrywanie jej ścian graffiti. Jednak nie zawsze na „zwykłym” wandalizmie się kończy – odnotowano także trzy przypadki podpalenia kościołów.
Duchowni są zdruzgotani i apelują do policji o zwiększenie ochrony miejsc kultu. Jak przypominają, w Anglii i Walii funkcjonują programy mające na celu poprawę bezpieczeństwa kościołów. W ramach tychże kościoły dostają dofinansowania, dzięki którym mogą sprawić sobie rzeczy takie jak monitoring, wzmocnione ogrodzenie czy dodatkowe oświetlenie.
Duchowni apelują o wprowadzenie podobnych rozwiązań na terenie Zielonej Wyspy. Zwłaszcza, że „robota” wandali też swoje kosztuje. Trudno się z nimi nie zgodzić. Pytanie tylko, czy tutejsi prawodawcy potraktują tę sprawę wystarczająco poważnie.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.