W czasach pandemii liczba ślubów spadła na potęgę. Ubiegły rok upłynął pod znakiem przekładania ważnych życiowych decyzji w czasie. Ci, którzy postanowili zacieśnić więzi małżeńskie, zdecydowanie częściej wybierali się do urzędu niż do kościoła.
Ślub jest uroczystością, którą należy zorganizować z odpowiednim wyprzedzeniem. Planowanie takiego przedsięwzięcia często należy rozpocząć przynajmniej rok wcześniej. Biorąc pod uwagę jego charakter, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.
Dlatego też nadejście pandemii koronawirusa było niemałym szokiem dla wielu par, które planowały zorganizowanie ślubu. Musiały one odwołać bądź przynajmniej przełożyć ceremonię. Jeżeli ktoś mimo panujących obostrzeń postanowił zawrzeć małżeństwo, należał do mniejszości.
Wyraźnie pokazują to najnowsze dane udostępnione przez Central Statistics Office. W ubiegłym roku liczba udzielonych ślubów spadła aż o ponad połowę. O ile w 2019 roku „tak” powiedziało sobie 20,3 tys. par, w 2020 roku zrobiło to 9,5 tys. z nich.
Nowożeńcy, których nie wystraszyła pandemia, nieco częściej wybierali się do urzędu niż do kościoła. Odsetek ślubów kościelnych wynosił bowiem 35,8 proc., zaś cywilnych – 41 procent. Pozostałe ceremonie to śluby humanistyczne.
W związku z wprowadzonymi restrykcjami najpopularniejszym miesiącem na zawieranie więzi małżeńskich okazał się grudzień. Irlandzkim latem nie nacieszyło się więc tak wielu nowożeńców, jak zwykle.
Przemysław Zgudka
Zdjęcie: Freepik
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.