Epidemia koronawirusa spowodowała zaostrzenie innych problemów społecznych. Jednym z nich jest przemoc domowa. Organizacje pomagające ofiarom domowych oprawców już teraz twierdzą, że liczba zgłoszeń wzrośnie bardziej niż odczuwalnie.
Choć temat koronowirusa jest teraz wszędzie i na nim skupiamy swoją uwagę, nie oznacza to, że inne problemy idą w odstawkę. Wręcz przeciwnie – w obecnej sytuacji wiele nękających nas problemów znacząco się nasila.
Fakt bycia zamkniętym w czterech ścianach przez kilka tygodni dla większości z nas będzie co najwyżej problematyczny. Są jednak osoby, dla których takie rozwiązania są równoznaczne z przechodzeniem przez piekło. Tyczy się to w szczególności osób mieszkających pod jednym dachem z ludźmi skorymi do przemocy.
O ile w normalnych warunkach ofiary przemocy domowej nie zawsze muszą bez przerwy przesiadywać ze swoimi oprawcami, w obecnych warunkach są do tego wręcz zmuszone. Jeżeli dodać do tego panującą wszędzie nerwową atmosferę, mamy przepis na gehennę w czterech ścianach.
Na problem ten zwraca uwagę północnoirlandzki oddział Women’s Aid. Jak twierdzą jego przedstawiciele, cytowani przez „Belfast Telegraph”, w okresie izolacji spodziewają się znacznego zwiększenia liczby wymaganych interwencji.
Dlatego też organizacja wzywa północnoirlandzki rząd o dofinansowanie, dzięki któremu mogłaby poradzić sobie z większym niż zazwyczaj obłożeniem. Obecna powszechna obowiązkowa izolacja stwarza bowiem duże warunki do nasilenia się tego zjawiska.
„Obecnie wkroczyliśmy na niezbadany teren” – czytamy w oświadczeniu Women’s Aid Northern Ireland. „Organizacje zajmujące się przemocą domową muszą przygotować się na znaczne zwiększenie liczby interwencji”.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.