Chciała zabić, nie trafi za kraty
34-latka z Tallaght, Dublin 24, zaatakowała i dźgała bez opamiętania bezdomnego mężczyznę, ponieważ myślała, że zgwałcił jej znajomą. Przyznała się do winy, a teraz stanęła przed sądem. Uniknie jednak więzienia.
Zara M. dopuściła się brutalnego ataku dwa lata temu. Mężczyzna, którego tożsamości nie ujawniono, przeżył i chociaż został przewieziony karetką do szpitala, na własne życzenie wypisał się następnego dnia. Tydzień później, jak przypomina przytaczający historię „The Journal”, mężczyzna popełnił samobójstwo. 34-latka oskarżona o krwawą napaść niedawno stanęła przed sądem.
Podczas procesu o wezwaniu do napaści opowiadał m.in. funkcjonariusz Gardy, który odpowiedział na zgłoszenie pracownika ośrodka w centrum miasta widzącego kobietę i dwóch mężczyzn bijących na ulicy człowieka. Jak mówił policjant, jeden ze świadków na komisariacie opowiadał, że kobieta wbijała coś w ofiarę, a jeden z jej kompanów kopał go w głowę. Według świadków grupa była agresywna, a kobieta była „głównym agresorem”. Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, dwaj mężczyźni uciekli, a kobieta przeglądała kieszenie ofiary i nieustannie nazywała go gwałcicielem. Kobieta została aresztowana i podczas przesłuchania powiedziała, że miała wtedy nóż i zabiłaby go. Twierdziła, że jest on gwałcicielem. I mówiła wprost, że „ci dwaj chłopcy jej pomogli”.
Funkcjonariusz zeznał, że Gardaí zabezpieczyła materiał z kamer CCTV, które uchwyciły napaść i potwierdził, że bicie mężczyzny trwało 30 minut. Powiedział, że kobieta podczas przesłuchania mówiła, iż „ma nadzieję, że zabiła mężczyznę”. Funkcjonariusz przyznał, że chociaż według świadków oskarżona wbijała coś w ofiarę, to żadne z obrażeń, w tym siniaki i zadrapania, nie wyglądały na tak mocny atak. Pani M. po obejrzeniu nagrania ponoć miała wyrzuty sumienia, ale nadal utrzymywała, że zaatakowała ofiarę nie bez powodu.
Obrońca na rozprawie zwrócił uwagę, że jego klientka, matka pięciorga dzieci, również w tym czasie była bezdomna. Tej nocy była mocno nietrzeźwa i nie miała butów. Podnosił, że była osłabiona psychicznie i błędnie przekonana, że ten mężczyzna zgwałcił kobietę, którą znała.
Oskarżona, jak się okazało, miała na koncie 21 wcześniejszych wyroków skazujących za przestępstwa, w tym za napaść, groźby, odurzenie w miejscu publicznym i wykroczenia drogowe. Mimo to sędzia wyznaczył 34-latce karę 150 godzin prac społecznych w zamian za dwuletnią karę pozbawienia wolności. Przyznał jednak, że to, co zrobiła tej nocy, było „haniebne dla tego biednego człowieka”. – Jeśli ponownie popełnisz przestępstwo, pójdziesz do więzienia, po prostu. To było całkowicie złe. Miał wystarczająco ciężkie życie bez twojego ataku – powiedział sędzia. – Zabrano go do szpitala i nie został tam długo. Ten biedny człowiek miał niefortunne życie i nieszczęśliwy koniec – dodał.
Sędzia uznał, że pani M. błędnie myślała, że zaatakowany mężczyzna zgwałcił kobietę, co, jak powiedział, było „bardziej oparte na jej stanie niż na obiektywnych faktach”.
Przyznał również, że pani M. miała historię wcześniejszych wyroków skazujących i długotrwałych problemów związanych z alkoholem i uzależnieniami, ale powiedział też, że miała „bardzo niefortunne życie rodzinne”. Zauważył, że jej dzieci znajdują się pod opieką i przez lata kobieta była poddawana różnym formom wykorzystywania. To wszystko spowodowało, że pani M. otrzymała karę w postaci prac społecznych zamiast kary więzienia.
NG
FOTO: Sąd kryminalny w Dublinie, DubhEire, Wikipedia, domena publiczna, CC.0
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.