Zdjęcie: The All Ireland Rally for Life / Facebook.com
Irlandzkie referendum w sprawie zmian przepisów aborcyjnych oficjalnie odbędzie się pod koniec maja. W Dzień Kobiet rząd dał zielone światło w sprawie jego zorganizowania. Jak nietrudno się domyśleć, wieść ta spotkała się z licznymi protestami przeciwników aborcji.
Pod względem przepisów aborcyjnych Zielona Wyspa należy do najbardziej restrykcyjnych krajów na świecie. Jest ona dopuszczalna jedynie w przypadku zagrożenia życia kobiety. W pozostałych przypadkach kobiety chcące przerwać ciążę muszą udać się za granicę. Najczęściej robią to w Wielkiej Brytanii.
Obecne przepisy aborcyjne zostały wprowadzone w 1983 roku w ramach referendum. Wówczas do Konstytucji Irlandii wprowadzono ósmą poprawkę, stanowiącą, że matce i jej nienarodzonemu dziecku przysługują dokładnie takie same prawa do życia. Za zaostrzeniem przepisów opowiedziało się wówczas dwie trzecie głosujących.
Przez ponad 30 lat przepisy pozostawały w niezmienionym kształcie. Praktycznie żaden rządzący polityk nie chciał ich ruszyć. Również Enda Kenny, poprzedni premier Irlandii, powtarzał, że za jego kadencji żadne referendum w tej sprawie się nie odbędzie.
Sytuacja zmieniła się po dojściu do władzy Leo Varadkara. Zorganizowanie referendum w sprawie zmiany prawa aborcyjnego było jednym ze sztandarowych haseł, z którym przyszedł rządzić Irlandią. Obiecał, że pozwoli obywatelom ostatecznie zadecydować w sprawie zmiany kontrowersyjnych przepisów.
Obietnica ta przybrała teraz formalny kształt. Irlandzki rząd właśnie uchwalił ustawę pozwalającą na przeprowadzenie referendum aborcyjnego. Ma odbyć się ono pod koniec maja. Jeśli proponowane zmiany wejdą w życie, kobiety będą mogły usunąć ciążę nawet do 12 tygodnia.
Jak twierdzi Leo Varadkar, ideą proponowanych zmian jest umożliwieniu kobietom podejmowania samodzielnych decyzji. – Istotą tego referendum jest obdarzenie kobiet zaufaniem, by mogły one zadecydować, we wczesnych tygodniach swojej ciąży, co jest dobre dla nich i dla ich rodzin – mówi premier cytowany przez „The Guardian”. Nie ukrywa, że osobiście jest zwolennikiem liberalizacji surowego prawa.
Jednak oficjalna decyzja odnośnie zorganizowania referendum aborcyjnego nie spotkała się z hurraoptymistycznym przyjęciem przez wszystkich. 10 marca, dwa dni po formalnym uchwaleniu organizacji referendum, w Dublinie odbył się kolejny Rally for Life, marsz środowisk przeciwstawiających się liberalizacji prawa aborcyjnego.
Jak donosi „Irish Independent”, na ostatnim marszu mogło pojawić się nawet 100 tys. osób. Ci, którzy nie popierają proponowanych zmian z pewnością nie stanowią marginesu. Wiele wskazuje więc na to, że nadchodzące referendum może być najbardziej zaciętym tego typu głosowaniem w Irlandii od lat.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.