Jeszcze na początku tego roku Irlandia desperacko walczyła o swoją reputację, po tym jak w jej produktach wołowych wykryto koninę. Jak skończyła się ta afera?
Food Safety Authority of Ireland właśnie opublikowała raport, w którym podsumowała stosunek irlandzkich konsumentów do wyrobów wołowych. A ten niewątpliwie się zmienił. Przede wszystkim klienci sklepów stali się bardziej wyczuleni na to co jedzą. Aż 50 procent z nich, zanim kupi coś w sklepie, najpierw uważnie przeczyta skład produktu. 53 procent dokładnie czyta, z jakich składników zrobiono posiłek, a 56 procent sprawdza z jakiego pochodzi kraju. Aż 42 procent tych, którzy kupowali gotowe produkty, jak lasagne czy burgery kupuje ich zdecydowanie mniej. Od stycznia do połowy kwietnia sprzedaż tych produktów spadła o około 43 procent. Według Alana Reilly, szefa FSAI afera to także nauczka dla producentów, którzy teraz dużo większą uwagę przywiązują do tego, od kogo i jakie produkty kupują.
– Wszystko wskazuje na to, że wynik tego skandalu będzie pozytywny dla konsumentów – mówi.
Najbardziej nieoczekiwane efekty skandalu odczuli eksporterzy wołowiny z Irlandii. Co prawda w rezultacie afery eksport przetworzonego mięsa wołowego, znacząco spadł, jednak wzrosło zapotrzebowanie na wysokiej jakości mięso. Wartość eksportu mięsa wołowego wzrosła aż o 15 procent do kwoty 1,1 mld euro w pierwszych sześciu miesiącach 2013 roku. Wiadomo, że całkowity irlandzki eksport zmniejszył się o 6 procent w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku. Tymczasem po raz pierwszy w historii kraju eksport produktów żywnościowych i napojów przekroczył wartość 9 mld euro! I właśnie mięso wołowe najlepiej się sprzedaje. W dodatku wszystko wskazuje na to, że eksport będzie rósł także w 2014. Wiadomo, że coraz więcej irlandzkiej wołowiny sprzedaje się w Wielkiej Brytanii – największym partnerze handlowym Irlandii. Także klienci tego kraju stali się bardziej wyczuleni na jakość i pochodzenie żywności. W wyniku afery dotyczącej mięsa końskiego znacznie więcej rolników irlandzkich zdecydowało się na przystąpienie do programu prowadzonego przez agencję Bord Bia, która przyznaje znak jakości dla produktów spełniających określone kryteria. Liczba zgłoszeń do programu wzrosła aż o 135 procent! Aż 85 proc. hodowców bydła chce potwierdzić jakość swojego produktu. Można więc powiedzieć, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.