Aż 13 godzin trwały rozmowy 17 liderów państw Unii Europejskiej w Brukseli. Zakończyły się o 4.30 nad ranem. Irlandczycy nabrali po nich nadziei. UE jeszcze raz przyjrzy się irlandzkim długom, a Irlandia może zarobić na tym nawet 30 miliardów euro…
To był kolejny szczyt państw Unii, z cyklu „rozmowy ostatniej szansy”. Liderzy państw debatowali jak wyjść z kryzysu i nie pozwolić następnym państwom wpaść w spiralę zadłużeń. I jak zwykle poinformowano o sukcesie szczytu. Tym razem cieszyć się mogą też Irlandczycy, ponieważ pojawiła się szansa na redukcję ich ogromnego zadłużenia. Bo na szczycie przyjęto zapis, że długi banków zostają oddzielone od długów państwa. A dla mieszkańców Zielonej Wyspy ma to ogromne znaczenie. Państwo wpakowało w banki ogromną sumę 64 miliardów euro. Tylko na dwa najbardziej zadłużone, Anglo Irish Bank i Irish Nationwide Building Society wpompowano ponad 30 miliardów euro. To właśnie sektory bankowy i budowlany najbardziej ucierpiały w Irlandii podczas kryzysu. Większość tych pieniędzy pochodziła z pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i UE. Ale część tej sumy, a dokładnie 21 miliardów wzięto z zasobów państwa a dokładnie z National Pensions Reserve Fund. Teraz politycy irlandzcy chcieliby, aby przynajmniej ta kwota wróciła do podatników. Teoretycznie jest na to szansa, bo pieniądze mogą pochodzić z funduszy przeznaczonych przez Unię na European Stability Mechanism. Irlandia została nawet wspomniana w ustaleniach ostatniego szczytu, co może oznaczać, że inne europejskie państwa będą chciały temu krajowi pomóc.
Kluczowe będą następne tygodnie. W tym, Minister Finansów, Michael Noonan formalnie rozpoczyna rozmowy z przedstawicielami Unii. Politycy chcą przygotować strategię, która pozwoli im negocjować wysokość własnych długów. Wiadomo, że nie będzie to proste, ale już powstał pomysł na nową agencję rządową, która będzie zajmowała się tylko długami bankowców. Wszystko wyjaśni się przed końcem października. Wtedy Irlandia zacznie pracować nad budżetem na przyszły rok i do tej pory wszystkie niejasności powinny być już wyjaśnione. Na razie w prasie pojawiają się informacje, że irlandzki dług zostałby ograniczony z obecnego poziomu 117 procent dochodu państwa, do 100 procent. A to dałoby sumę 34 miliardów euro, czyli przynajmniej połowę sumy, którą włożono w upadający sektor bankowy. Dla porównania dodajmy, że zakładane dochody z wprowadzonego podatku od nieruchomości mają wynieść około 1,4 miliarda. Jest więc o co walczyć.
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.