Irlandzka służba zdrowia jest jedną z tańszych w utrzymaniu spośród tzw. unijnej piętnastki. Tak wynika z najnowszego raportu Economic and Social Research Institute (ESRI). Czy jest to równoznaczne z tym, że Irlandia szczędzi pieniędzy na leczenie swoich mieszkańców?
Służba zdrowia na Zielonej Wyspie nie jest znana jako lecznictwo funkcjonujące najlepiej na świecie. Od wielu lat pacjenci korzystający z jej usług muszą przebijać się przez liczne przeszkody natury organizacyjnej i logistycznej. Nierzadko czekając na załatwienie nawet najprostszych spraw naprawdę długo.
Pandemia koronawirusa zdecydowanie nie poprawiła tej sytuacji. Walka z COVID-19 jest poważnym sprawdzianem wydajności tutejszego systemu zdrowotnego. W nadchodzącym roku ma on otrzymać dodatkowe 4 mld euro, z czego połowa tej kwoty zostanie przeznaczona bezpośrednio na walkę z koronawirusem.
ESRI postanowiło sporządzić raport, w którym porównało wydatki na irlandzką służbę zdrowia z innymi państwami UE. Autorzy zestawienia zawęzili zakres porównawczy do tzw. unijnej piętnastki, czyli wszystkich krajów będących członkami Unii po jej rozszerzeniu w 1995 roku.
Jako że rocznych nakładów poszczególnych państw nie można porównać w skali jeden do jednego, ESRI postanowiło porównać wydatki w przeliczeniu na jednego mieszkańca. W zestawieniu tym Irlandia wylądowała na 9 miejscu. Najwięcej na swoje lecznictwo wydają Niemcy, Austria i Szwecja, najmniej zaś – Grecja, Portugalia i Hiszpania.
Inaczej sprawa ma się w przypadku prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych – w przeliczeniu na jednego mieszkańca Zielona Wyspa wylądowała na drugim miejscu. Jak więc widać, jej mieszkańcy nie ufają publicznemu lecznictwu. Niestety, praktyka nierzadko pokazuje, że taki brak zaufania nie jest bezpodstawny.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.