Mimo że Irlandia zmaga się z kryzysem wywołanym pandemią koronawirusa, politycy wciąż wydają krocie na drogie fanaberie. Takie jak loty prywatnymi odrzutowcami. O ile w zeszłym roku zdecydowanie je ograniczyli, obecnie wrócili do regularnego podróżowania.
Korzystanie z prywatnych samolotów jest możliwością, o której większość śmiertelników może tylko pomarzyć. Przyjemność ta należy się albo naprawdę bogatym, albo politycznie uprzywilejowanym osobom. Wiele osób z irlandzkich kręgów rządowych lubi regularnie korzystać z tego środka transportu.
Jest to jednak ogromne obciążenie dla środowiska i dla kieszeni podatników. Nie dość, że loty prywatnymi odrzutowcami kosztują krocie, to jeszcze pozostawiają kolosalny ślad węglowy. Politycy zdają się jednak tym nie przejmować, o czym świadczą najnowsze dane udostępnione przez „Newstalk.com”.
Przypomnijmy, że w 2019 roku, jeszcze w „normalnych” czasach, na loty prywatnymi odrzutowcami irlandzcy politycy wydali 738 tys. euro. W pierwszym roku pandemii drastycznie ograniczyli tego typu podróże – wydatki z tytułu tego typu podróży spadły aż o 70 proc. do kwoty 222 tys. euro.
Wiele jednak wskazuje na to, że w temacie podróżowania prywatnymi samolotami politycy wracają do „normalności”. Tylko w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2021 roku koszty związane z wykorzystywaniem odrzutowców przez polityków do odbywania podróży służbowych osiągnęły 482 tys. euro. Wiele wskazuje na to, że całoroczna kwota będzie przynajmniej oscylować w okolicach tej sprzed dwóch lat.
Za najdroższy pojedynczy lot zapłaciliśmy 47 tys. euro. Była to podróż służbowa irlandzkiego ministra finansów Paschala Donohoe, którą odbył na Grecję i Cypr. Jakkolwiek pod względem czasowym taki rodzaj podróży jest bardziej niż korzystny, trudno nie zadać przy tym pytania, czy tak gigantyczne koszty są warte oszczędzonego czasu.
Na pytanie to odpowiedział Paul Murphy, poseł People Before Profit cytowany przez irlandzki portal: – Trudno mi uwierzyć, by w tych wszystkich przypadkach nie było innego sposobu podróżowania niż rządowy odrzutowiec. W przeważającej większości przypadków ministrowie, wicepremier i premier mogli wybrać się w podróż zwykłym samolotem zamiast wydawać dziesięć razy więcej pieniędzy na loty rządowymi samolotami.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.