W Irlandii nastał sezon na pranie brudnych pieniędzy. Garda ma coraz więcej roboty ze ściganiem przestępców legalizujących nielegalnie pozyskane środki. Na celowniku znaleźli się także ich pomocnicy, Którzy często nie wiedzą, w jak wielkie tarapaty się pakują.
Czasy są coraz cięższe dla finansowych krętaczy. Jako że transakcje finansowe są często obwarowane różnej maści ograniczeniami i monitorowane, znacznie trudniej jest obracać „brudną forsą”. Zwłaszcza, jeśli mowa o większych kwotach.
Przestępcy są jednak pomysłowi, przy czym nie brakuje im tupetu. Coraz częściej, chcąc utrudnić pracę organom ścigania, szukają osób, które pomogłyby im w zalegalizowaniu nielegalnie zdobytych środków. W przypadku Irlandii ostatnimi czasy bardzo chętnie zapraszają do udziału w tym procederze młodych ludzi.
Obiecując finansową gratyfikację, przelewają pieniądze na ich konta. Te są przesyłane przez ich właścicieli na rachunek „właściwych” wspólników. W ten sposób, chcąc nie chcąc, osoby użyczające swoich kont w świetle prawa również stają się wspólnikami przestępstwa.
Zjawisko, które z początku funkcjonowało w Irlandii na niewielką skalę, w ostatnim czasie zdecydowanie przybrało na sile. Dobitnie świadczą o tym statystyki opublikowane przez irlandzką policję, która w ubiegłym roku miała naprawdę dużo roboty z tego typu przestępstwami.
Jak podaje „Irish Independent”, w ubiegłym roku irlandzka policja prowadziła 281 tego typu spraw. Dla porównania, w 2019 roku ich liczba wynosiła 103. W ciągu roku wzrosła więc ona prawie trzykrotnie.
Jak przypomina „Irish Times”, spora część osób biorących udział w tym procederze to studenci. Kuszeni możliwością szybkiego zarobku, bez większego zastanowienia użyczają swoje konta przestępcom. W ramach wspomnianych spraw w ubiegłym roku pod lupą znalazło się około 700 takich osób.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.