Pracujący mieszkańcy Zielonej Wyspy chcieliby zmienić tryb swojej pracy. Wielu z nas pragnie, by pracowanie z domu stało się standardem a nie koniecznością dyktowanym nadzwyczajnymi przypadkami. Taki stan rzeczy mógłby mieć dodatni wpływ na naszą produktywność.
Pandemia koronawirusa zmusiła większość z nas do diametralnej zmiany nawyków, przynajmniej na jakiś czas. Dotknęło ona praktycznie każdej sfery naszego życia, także zawodowej. Osobom, których praca mogła być wykonywana poza biurem, nakazano pracowanie z domu. Jakkolwiek nie wszystkim to odpowiadało, wielu z nas na tym skorzystało.
Wraz z odmrażaniem irlandzkiej gospodarki powoli wracamy do normalności sprzed pandemii. Jako że część firm może działać już normalnie, wielu z nas wróciło z powrotem za służbowe biurka. Jak się okazało, niekoniecznie jesteśmy z tego zadowoleni.
Aż 88 proc. osób uważa, że praca z domu na powszechną skalę zdecydowanie by nam służyła. Tak wynika z ankiety przeprowadzonej przez AIB. Korzyści odczuwaliby zarówno sami pracownicy, jak i środowisko – zdecydowanie zmalałaby liczba podróży do biur, dzięki czemu generowalibyśmy odczuwalnie mniej zanieczyszczeń.
Zwolennikom pracy zdalnej zadano także pytanie, jaka powinna być proporcja dni spędzonych w domu względem tych przesiedzianych za biurkiem. Prawie jedna czwarta respondentów stwierdziła, że z „home office” powinniśmy pracować od dwóch do trzech dni w tygodniu, pozostały czas roboczy spędzając w regularnym miejscu pracy. Za całkowitą przesiadką na domowe biuro byłoby z kolei 14 proc. respondentów.
Wątpliwe jest to, by w najbliższym czasie praca zdalna stała się nowym standardem. Jednak konieczność masowego pracowania z domu w związku z pandemią pokazała nam, że taka forma jak najbardziej może mieć potencjał. Co nie znaczy, że każdemu by ona odpowiadała.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.