To była pracowita gwiazdka dla polskiego elektryka. W ciągu zaledwie jednego wieczora obrabował kilka salonów fryzjerskich. Twierdził, że nie zapłacono mu za wykonaną pracę i tylko odzyskiwał to, co mu się należało. Z powodu windykacyjnej samowolki Grzegorz Sz. z Belfastu będzie miał niemałe kłopoty.
Grzegorz Sz. jest elektrykiem, który postanowił spróbować swoich sił w Irlandii Północnej. Wśród miejsc, w których pracował znalazło się kilka salonów fryzjerskich w Belfaście i okolicach. Wykonał w nich kilka zleceń, które miały przynieść mu niezły zarobek.
Jak jednak twierdzi mężczyzna, nie mógł on doczekać się zapłaty. Twierdził, że miał dostać tylko 100 funtów, choć jego praca miała opiewać na dwudziestokrotnie większą kwotę. Nie mogąc doczekać się zapłaty, sam postanowił ją wyegzekwować.
Jak podaje „Irish Independent”, w wigilię mężczyzna włamał się do trzech salonów fryzjerskich, w których wcześniej pracował. Grzegorz Sz. doszczętnie je splądrował. Nie obłowił się jednak tak, jakby chciał – udało mu się zwinąć „jedynie” 450 funtów.
Datę włamu Polak wybrał nieprzypadkowo. Miał nadzieję, że w wigilię uda mu się wykonać dyskretną robotę. Jako że jest elektrykiem, przed rozpoczęciem plądrowania powyłączał kamery. Najwyraźniej zapomniał jednak o tych przed budynkami. Zapisy z monitoringu ustalić tożsamość sprawcy. Zwłaszcza, że postać elektryka-włamywacza uchwyciły kamery sprzed wszystkich trzech salonów.
Samo sforsowanie drzwi było robotą dosyć czystą – mężczyzna użył kluczy. Choć zdał je wcześniej pracodawczyni, najprawdopodobniej wcześniej dorobił sobie ich kopie. Samo poszukiwanie „należności” nie należało jednak do wyżyn dyskrecji – wyjęte szuflady i różne przedmioty walały się po podłodze.
Adwokat zajmujący się sprawą Polaka próbował tłumaczyć jego zachowanie… skrajną głupotą. Z ubolewaniem podkreślał, że mężczyzna niemalże sam nadział się na ruszt, wiedząc o kamerach przed salonem fryzjerskim. – To była bardzo amatorska operacja – podsumował włamanie swojego klienta.
Grzegorz Sz. trafił do aresztu. Jako że dokonał aż trzykrotnego włamania, jego kara może być surowa. Jednak nawet jeśli nie pójdzie do więzienia, już teraz załatwił sobie wilczy bilet. Trudno będzie znaleźć pracodawcę, który chciałby zatrudnić elektryka-włamywacza.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.