Północnoirlandzkie dzieci spędzają coraz więcej czasu w swoich pokojach w czasach pandemii. Nie powinno nas to zbytnio dziwić – w ramach obowiązujących restrykcji nie mają zbyt wielu możliwości spędzania wolnego czasu. Czy rodzice powinni być tym zmartwieni?
Pandemia koronawirusa mocno namieszała w życiu społecznym na całym świecie. Coś takiego jak spotkania towarzyskie w wielu krajach stało się swojego rodzaju zakazanym owocem. W przypadku Wielkiej Brytanii spotkania w grupach z osobami spoza gospodarstwa domowego dozwolone tylko w ramach wyszczególnionych wyjątków.
Zaspokojenie potrzeb towarzyskich się do nich nie zalicza. Jakkolwiek ograniczenia te dotykają każdego z nas, przesadą nie będzie stwierdzenie, że do osób najbardziej pokrzywdzonych z powodu braku towarzystwa należą dzieci i młodzież.
Zaspokajanie potrzeb towarzyskich jest dla nich bowiem szalenie ważne. Część młodych mieszkańców Zjednoczonego Królestwa wiele miesięcy musiała spędzić ucząc się w domach, nie mając możliwości regularnego przebywania w towarzystwie innych rówieśników. Irlandia Północna nie jest w tej kwestii wyjątkiem.
W związku z wymuszoną samotnością dzieci i młodzież coraz więcej czasu spędzają w swoich pokojach. Kwestii tej dokładnie przyjrzało się badania przeprowadzone przez „My Nametags”. Wyniki ankiety przeprowadzonej przez producenta imiennych naklejek wśród północnoirlandzkich rodziców przytoczył „Irish News”.
Jej wyniki na pierwszy rzut oka mogą być niepokojące – aż dwie trzecie dzieci i młodzieży spędza zdecydowanie więcej czasu w swoim pokoju. W porównaniu z okresem sprzed pandemii mowa tutaj o średnio 5,5 godziny dziennie więcej.
W parze z powyższym często idzie popadanie w marazm – 63 proc. rodziców zauważyło, że ich pociechy mają coraz większe problemy z wypełnianiem nawet podstawowych zadań. Częściej skarżą się także na odczuwanie samotności, mając jednocześnie większe skłonności do agresywnego zachowania.
Jak zauważa Bea Marshall, ekspertka ds. wychowania dzieci, tego typu zmiany w zachowaniu nie powinny nas dziwić. – W związku z lockdownami i wprowadzaniem restrykcji wiele rodzin musiało na nowo przemyśleć swoje wspólne życie – zauważyła Marshall cytowana przez północnoirlandzki portal.
– W związku z tym znacznie wzrosła ilość czasu spędzonego razem w jednym miejscu, zazwyczaj za zamkniętymi drzwiami – podkreśliła północnoirlandzka ekspertka. – Nasze dzieci znalazły się pod wielką presją – musiały szybko zaadaptować się do nowych warunków. W takich czasach pokoje traktują jako swoiste azyle, w których mogą nacieszyć się spokojem i komfortem. Dlatego spędzanie przez nie większej ilości czasu we własnych czterech ścianach nie powinno być dla rodziców powodem do niepokoju.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.