Pandemia zebrała obfite żniwo na północy Zielonej Wyspy. W ubiegłym roku Irlandia Północna zanotowała liczbę zgonów zdecydowanie wykraczającą poza średnią z ostatnich lat. Jakkolwiek miały w nich udział inne choroby, COVID-19 zdecydowanie w największym stopniu podbił te ponure statystyki.
Northern Ireland Statistics and Research Agency (NISRA) prowadzi rejestr dotyczący zgonów mieszkańców Irlandii Północnej. Jeżeli w Irlandii Północnej będzie miał miejsce kryzys zdrowotny, obecne w nim liczby są punktem odniesienia pokazującym skalę kryzysu.
Gdy pandemia koronawirusa pojawiła się na północy, było wiadomo, że w znacznym stopniu zasili ona statystyki zgonów, przyczyniając się do podwyższonej śmiertelności. Z początku trudno było oszacować, jaka będzie skala tragedii. Odpowiedzi na to pytanie udziela nam NISRA w swoim najnowszym raporcie.
Między marcem a grudniem ubiegłego roku liczba „nadprogramowych” zgonów wyniosła 1958. Koronawirus miał aż w niej aż 71-procentowy udział. Tym samym wzrost liczby zgonów w porównaniu z ich oczekiwaną liczbą w „normalnych” warunkach wyniósł 15,4 procenta.
W największym stopniu wspomniane zjawisko dotknęło osoby w wieku 75 lat i powyżej – stanowią one trzy czwarte przypadków ze wspomnianej puli. Jak zauważa NISRA, liczby zaczęły rosnąć w ekspresowym tempie w czerwcu.
W rozbiciu na regiony – nie było takiego, który przyćmiłby liczbą zanotowanych nadmiernych zgonów. Największy odsetek w wysokości 15,8 proc. zanotowano w Belfaście, najmniejszy zaś w obszarze Derry City & Strabane.
Choć pandemia koronawirusa przyczyniła się do odczuwalnego wzrostu liczby zgonów, nie mieliśmy do czynienia z „biblijnymi proporcjami”, którymi swojego czasu straszył minister zdrowia Robin Swann. Co oczywiście nie oznacza, że kwestię tę należy bagatelizować.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.