W Europie mamy największy polityczny kryzys od czasów II Wojny Światowej. Wszystkie państwa zaczęły sprawdzać swój potencjał obronny. Przy okazji okazało się, że Irlandia praktycznie nie ma armii…
Irlandzka marynarka wojenna nie ma ani jednego okrętu zdolnego do walki na morzu. A przecież kraj leży na wyspie. Nie ma tutaj też myśliwców, które mogłyby odeprzeć atak lotniczy. Irlandzcy żołnierze mogliby tylko z powodzeniem wziąć udział w misjach pokojowych, bo wobec jakiejkolwiek agresji są bezbronni. Oczywiście wydaje się, że w obecnych czasach kraj jest bezpieczny, ale przecież do niedawna myśleliśmy tak o Polsce…
W zasadzie nie ma się czemu dziwić. Kraj od lat redukuje wydatki na obronność, a liczba wojskowych jest najniższa od 40 lat. Irlandia wydaje najmniej pieniędzy na armię w całej Unii Europejskiej. W tej chwili państwa UE przeznaczają na wojsko średnio około 1,3 proc. swojego dochodu brutto. Tymczasem już w 2005 roku, czyli czasach Celtyckiego Tygrysa Irlandia wydawała na obronę kraju tylko 0,9 proc. PKB, w 2008 gdy zaczął się kryzys, już tylko 0,6 proc., w 2012 0,56 proc., a w tym roku będzie tego mniej niż 0,5 proc… W tym czasie zlikwidowano wiele koszar i niestety nie uda się ich z powrotem zagospodarować, co uniemożliwia rozbudowę armii w razie konieczności. Irlandczycy wciąż liczą na to, że Europa będzie najspokojniejszym kontynentem na świecie.
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.