Ciemne, puste, ziejące grozą ulice opanowane przez zdegenerowanych małolatów dźgających każdego, kto im się nie spodoba bądź im się sprzeciwia. Wbrew pozorom w obecnych czasach obraz ten nie jest aż tak bardzo daleki od rzeczywistości na Zielonej Wyspie. Coraz więcej jej mieszkańców ginie zadźganych nożem.
Statystyki przytoczone przez „Irish Mirror” są porażające. W ciągu ostatniego roku liczba osób zabitych z użyciem ostrego narzędzia wzrosła aż o 60 procent. Mimo że śmiertelnych ofiar tego typu zbrodni nie jest statystycznie zbyt wiele, liczby dobitnie obrazują narastający problem przemocy.
Jak podaje bowiem organizacja Advocates for Victims, coraz więcej młodych ludzi wychodzi na ulicę z nożem za przysłowiową pazuchą. Nawet, jeżeli nikogo nie dźgną, często używają go do terroryzowania przypadkowych ofiar.
Problem ten narasta również w barach i klubach. Coraz częściej dochodzi w nich do bójek, w których ofiary są dźgnięte nożem bądź prowizorycznym butelkowym „tulipanem”. Zdegenerowane wyrostki są coraz bardziej bezczelne. Często czują się także bezkarne.
Noszenie ze sobą noża w miejscach publicznych jest w Irlandii zakazane od 1990 roku. Każdy przyłapany z ostrym narzędziem może zostać aresztowany i skazany. Jak widać, bandyci-nożownicy zbytnio się tym nie przejmują.
Rodziny ofiar mówią jednym głosem – to się musi zmienić. I domagają się zwiększenia kar za napaści z użyciem noży. Ich zdaniem zaostrzenie przepisów jest jedynym sposobem walki z tym zjawiskiem. Miałoby dotyczyć to także osób, które zostały jedynie złapane z ostrym narzędziem. Mało jednak prawdopodobne, by ci nosili ze sobą nóż w celach kulinarnych…
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.